Z życia piękności

Katarzyna dorastała w średnio zamożnej rodzinie i zawsze zazdrościła bogatszym. Kiedy mama próbowała nauczyć ją gotować dżem i marynować ogórki, prychała: 

– Nie przyda mi się to w życiu, będę miała gospodynię!

– No a co? Lustro nie kłamie – widzę, że jestem piękna i zasługuję na coś więcej – odpowiadała koleżankom, które często dokuczały jej ze względu na jej marzenie o zostaniu żoną bogacza – Możecie mi po cichu zazdrościć.

Jej wygląd faktycznie był imponujący – była wysoka, smukła, miała ogromne oczy, piękne rysy twarzy i gruby, brązowy warkocz. W życiu prywatnym nie było jej jednak tak lekko.

Mężczyźni, kiedy widzieli taką piękność reagowali na dwa sposoby: niektórzy bali się do niej podejść, inni patrzyli na nią jak na zabawkę i chcieli zaciągnąć jej do łóżka. Na to na pewno wpływała postawa dziewczyny, która nie szukała miłości, ale godnego życia.

Studiowałyśmy razem prawo. Na drugim roku Kasia przeniosła się na studia zaoczne i podjęła pracę jako sekretarka w sądzie. Rok przed obroną pracy dyplomowej została zauważona przez jakiegoś powoda, który zaproponował jej w swojej firmie stanowisko doradcy.

Przygotowywała umowy, zajmowała się korespondencją, chodziła z nim na spotkania biznesowe, negocjacje i kolacje biznesowe – nie tylko wyglądała i była “ozdobą“, ale także można z nią było porozmawiać na każdy temat i potrafiła rozładować atmosferę. Kasia początkowo miała nadzieję na romans z dyrektorem, ale okazało się, że ten był żonaty, więc nic z tego nie wyszło.

Następnie Katarzyna postanowiła szukać męża wśród partnerów biznesowych. Na jednym ze spotkań  poznała Sebastiana Włodyka, właściciela dużej firmy. Dowiedziawszy się na bankiecie, że mężczyzna oficjalnie jest singlem, nasza piękność zrobiła wszystko, aby zdobyć milionera.

Mężczyzna dobiegał czterdziestki i jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, nie był zbyt atrakcyjny: nosił okulary, miał łysinę i brzuszek. Kobiecie jednak to nie przeszkadzało, ponieważ miał pieniądze, luksusowy domek i służąca. Rok później kupił kochance samochód…

Razem z dziewczynami patrzyłyśmy na to i gryzłyśmy się w język. W młodości wydawało się, że takie historie są grane tylko w kinie, a tutaj widziały je na własne oczy. Marzenie kobiety, o którym mówiła już od liceum spełniło się i miała wszystko, o czym marzyła: biżuterię, samochód w prezencie, zagraniczne wycieczki i ubrania.

Kiedyś z koleżanką z innego miasta spotkałyśmy się na jednym szkoleniu i zaczęłyśmy rozmawiać o Kasi:

– Co tam u naszej piękności, spotkała milionera?

– Nie uwierzysz, ale tak, ma się jak pączek w maśle.

– Jest szczęśliwa?

– Nie narzeka, w końcu zawsze chciała pieniędzy i w końcu je ma.

– Tak, pamiętam, jak wstydziła się swojej biedy i bała się wrócić na prowincję. Wyszła za mąż, czy po prostu sponsoruje ją jakiś bogaty starzec?

– Instytucja małżeństwa to już praktycznie przeżytek, a poza tym po co bogatemu żona, która potem zabierze mu połowę majątku?

Kilka lat później, kiedy Kasia już uważała się za żonę Sebastiana, on pojechał z jakąś szarą myszką z działu księgowości do Urzędu Stanu Cywilnego. Katarzynie powiedział, że ta kobieta jest dla niego czuła i dobra, piecze niesamowite ciasta i marynuje ogórki, które smakują dokładnie tak, jak te robione przez jego mamę.

– Żona – powiedział biznesmen zdumionej Katarzynie – powinna siedzieć w domu i wychowywać dzieci, a ja zawsze mogę sobie pozwolić na najpiękniejszą kochankę.

Katarzyna skończy niebawem 30 lat. Wciąż wygląda oszałamiająco. Już wcześniej nie wierzyła w miłość, a teraz, kiedy Sebastian poślubił tę pospolitą dziewuchę, zaczęła być pewna, że bogaci mężczyźni potrzebują tylko posłusznych niewolników.

Mówią, że wymyśliła nowy scenariusz na bogate życie: postanowiła podrywać synów bogatych rodziców. Tylko teraz ma nadzieję, że przez łóżko dojdzie w końcu do Urzędu Stanu Cywilnego i znając jej upór – osiągnie swój cel.

Oceń artykuł
TwojaCena
Z życia piękności