Na mojej klatce schodowej mieszkała normalna rodzina: mąż i żona. Dobrze wykształceni, dobrze zarabiali i byli bardzo sympatyczni. Nie mieli dzieci. Na początku nie przykładali do tego większej uwagi, nie spieszyli się z dziećmi, ale w wieku 35 lat zaczęli myśleli o dziecku, jednak wtedy…
Zaczęli chodzić do lekarzy, przeszli badania. Okazało się, że kobieta ma problemy natury ginekologicznej. Gdyby wcześniej zwróciłaby na nie uwagę, można było ją wyleczyć wyleczyć. Jednak teraz nie ma już nadziei, nie zajdzie w ciążę – lekarze nie są wszechmocni.
Małżeństwo postanowiło adoptować dziecko. Zabrali do domu dwuletniego Michałka. Wcześniej przez długi czas przyglądali się różnym dzieciom, ale na dłużej zatrzymali przy na nim. Michałek był zdrowy i rozwijał się odpowiednio do wieku.
Jeśli chodzi o jego rodziców, to matka była bardzo młoda, kiedy go urodziła i zostawiła w szpitalu, zrzekając się do niego jakichkolwiek praw. Nic za to nie było wiadomo o ojcu dziecka i innych jego krewnych.
Mężczyzna wahał się – dla niego przerażające było zabranie dziecka z nieznanego środowiska, z “nieznanymi genami“. Przecież jego bliscy mogli być narkomanami czy alkoholikami… Jednak w końcu poddał się pod naporem żony, które przekonała go, że wychowanie ma także istotną rolę.
Dzieciństwo Michałka przebiegało dobrze. Przybrani rodzice go pokochali, trochę rozpieszczali, ale przy tym także wychowywali. Chłopiec wiedział, że jest adoptowany – rodzice mu o tym powiedzieli, jednak przekazanie tej informacji zostało przez niego przyjęte bezboleśnie. Michałek nie pytał o swoich prawdziwych rodziców, nie był nimi zainteresowany. Chłopiec dobrze się uczył, wszystko było dla niego łatwe, szczególnie interesował się naukami ścisłymi. Przybrani rodzice cieszyli się z sukcesów syna.
Niestety, w końcu nadszedł okres nastoletniego buntu i Michał zmienił się. Przestał interesować się nauką, był niegrzeczny dla rodziców, zaczął obracać się w szemranym towarzystwie. Rodzice próbowali z nim rozmawiać i upominać go, ograniczali mu pieniądze, nawet próbowali iść do psychologa, ale….
Po raz pierwszy został wezwany na policję w postaci oskarżonego działającego w szajce zajmującej się rozbojem. Wtedy jednak miał tylko 13 lat i został szybko zwolniony, dzięki rodzicom, którzy zrobili wszystko, aby pomóc przybranemu synowi.
W szkole średniej zgwałcił swoją koleżankę z klasy. Rodzice sprzedali domek letniskowy i dali pieniądze dziewczynie, aby tylko nie zgłaszała sprawy na policję.
Po ukończeniu szkoły średniej Michał zatrudnił się w warsztacie samochodowym – na początek na przyuczenie, chciał nauczyć się tego zawodu. Zawód ten bowiem jest dobry, równie dobrze opłacany, więc w przyszłości chłopak mógłby otrzymywać niemałe wynagrodzenie. Jednak on nie chciał czekać na pieniądze – chciał je dostać już teraz. Michał całkowicie przestał słuchać swoich przybranych rodziców, mówiąc, że są nieudacznikami, bo żyją za jedną pensję.
Rok temu Michał i jego przyjaciel wieczorem zaatakowali kobietę, próbując odebrać jej torbę i zerwać z niej złotą biżuterię (kolczyki i łańcuszek). Kobieta zaczęła się opierać i głośno krzyczeć, a Michał, aby ją uciszyć, mocno uderzyła ją w głowę. Kobieta upadła uderzając skronią o róg ławki. Trzy dni później zmarła.
Michał siedzi w areszcie ale rozprawa sądowa będzie miała miejsce już niebawem.
Przybrani rodzice nie odwiedzają Michała – matka mówi, że wychowali potwora.
Kto jest winny temu, że tak potoczyło się życie Michała? Czy to przybrani rodzice nie poradzili sobie? Czy zadziałał „zespół porzuconego dziecka”? A może jednak dały znać o sobie geny?