Mieszkam na przedmieściach i od dłuższego czasu jeżdżę do pracy o tej samej porze. Z czasem zapamiętałam towarzyszy podróży, którzy wsiadają na tym samym przystanku co ja. Co można robić w autobusie podczas jazdy? Nieświadomie patrzeć na swoich sąsiadów i zapamiętywać ich.
Tak więc nieświadomie zapamiętałam jedną dziewczynę – czarnowłosą, bardzo piękną i młodą. Często wsiadałyśmy do tego samego autobusu i wysiadałyśmy na stacji metra, gdzie znikała w tłumie. Była przyjezdna, najwyraźniej przyjechała do Warszawy z jednej z mazowieckich wsi. Wiosną pozbyła się obszernego płaszcza i byłam zaskoczona, widząc, że jest w ciąży. Miała już całkiem przyzwoity brzuch, a mimo tego każdego ranka w ścisku jechała na stację metra. Najprawdopodobniej pracowała w Warszawie i wynajmowała mieszkanie na przedmieściach, gdyż tam jest po prostu taniej.
Nie miała obrączki na palcu, ale to nic nie znaczyło. Wiele dziewcząt i facetów nie nosi obrączek twierdząc, że to relikt przeszłości. Nikt też nie poddawał w wątpliwość małżeństw cywilnych mimo, że ten rodzaj związku małżeńskiego nie był szczególnie popierany w małych miejscowościach Mazowsza.
Nadeszło lato. Czerwiec był dość ponury, ale w lipcu nadeszły upały. Do tej pory czasami spotykałam dziewczynę na przystanku i widziałam, jak jest jej ciężko. Brzuch był nieproporcjonalnie duży jak na jej sylwetkę, miała nawet trudności z wejściem do autobusu.
“Najwidoczniej jej rodzina ma mało pieniędzy“ – pomyślałam – “W przeciwnym razie ostatnie tygodnie przed porodem spędziłaby w domu“. Nie miałam wątpliwości, że wkrótce urodzi.
Pod koniec lipca dziewczyna przepadła.
“Prawdopodobnie już urodziła i zajmuje się dzieckiem“ – myślałam. Nie wiem dlaczego, ale często ją wspominałam. Może dlatego, że sama mam córkę w jej wieku
Jakie było moje zdziwienie, gdy dwa tygodnie później znów spotkałam ją na przystanku. Nie miała już ciążowego brzucha, pod oczami miała sine worki, a w spojrzeniu widać było tęsknotę.
Nie zaliczam się do kategorii bardzo ciekawskich, ale wtedy ciekawość wręcz mnie rozsadzała od środka. Być może dziewczyna musi jechać do pracy, aby móc utrzymać dziecko, a ktoś z rodziny się nim opiekuje. Zazwyczaj takie rodziny pomagają sobie nawzajem. Jednak dziewczyna nie przypominała szczęśliwej matki, na którą w domu czeka dziecko i kochająca rodzina.
Tydzień później siedziałyśmy obok siebie w autobusie i wtedy nie wytrzymałam:
– Niedawno Pani urodziła? To dziewczynka czy chłopiec? Czy ze zdrowiem dziecka wszystko w porządku?
Dziewczyna spojrzała na mnie przestraszona. W jej oczach widoczny był nie strach, a wręcz przerażenie. Potrząsnęła przecząco głową i odpowiedziała:
– Pomyliła mnie Pani z kimś innym, nie mam dziecka.
Byłam zdumiona.
– Jak mogłabym Panią pomylić? Doskonale Panią pamiętam i Pani ciążowy brzuch, obserwowałam Panią całe lato, ponieważ często jeździmy razem tym autobusem.
– Nie, pomyliła się Pani – mruknęła dziewczyna i wysiadła z autobusu na pierwszym możliwym przystanku.
Już jej nie widziałam.
Później często wypatrywałam jej sylwetki na przystanku, jednak już się na nim nie pojawiła.
Dlaczego była taka smutna i przygnębiona? Dlaczego udawała, że nigdy nie była w ciąży? Dlaczego zniknęła?
Na moje pytania nie ma odpowiedzi, ale wydaje mi się, że ta historia nie ma dobrego zakończenia.
Teraz odczuwam niejasny niepokój – co stało się z dzieckiem?