– Oddaj Maks! Nie! Maaaama! – rozpaczliwie krzyczała córka.
Weszłam do sypialni i zobaczyłam: Maks dotknął najwyższej świętości, czyli ulubioną książki mojej czteroletniej córki o kurczaku. Ten ciemnowłosy diabeł jakim jest mój siostrzeniec, wspiął się na tył kanapy i trzymał książkę wysoko nad głową. Milena z przerażeniem nadal krzyczał. Nie zdążyłam nawet otworzyć ust, kiedy mały diabeł rozerwał miękką książkę na pół.
Milena osunęła się na podłogę, jakby jej ktoś wbił miecz w brzuch i zaczęła histerycznie płakać. Przez ponad godzinę nie mogłam jej uspokoić.
Znalazłam tę małą książkę w ruinach stodoły znajdującej się przy opuszczonym domu. Książka Kornieja Czukowskiego z 1988 roku wiele widziała w życiu, ale była w dobrym stanie. Zabrałam ją więc dla mojej córki, córka pokochała z całego serca prostą i bardzo uroczą historię o kurczaku.
Postanowiłam, że zreanimujemy książkę: skleiliśmy ją taśmą. To nie pomogło – córka przestała ją czytać, ponieważ bolało ją patrzenie na ślady niezasłużonych ran, które zadał jej paskudny kuzyn. Książkę zostawiłam na pamiątkę.
Od tego wydarzenia minęło 5 lat, ja urodziłem kolejną córkę, która teraz ma już 1,4 roku, a książka o małym kurczaku, pomimo jej żałosnego wyglądu, jest jej ulubioną. Kiedy ją widzi, jej oczy od razu się wręcz zapalają! Kiedy czytam jej tę książkę, widzę, jak martwi się tym bezradnym kurczaczkiem, co mnie mocno rozczula.
A dzisiaj zdarzył się cud!
Po długich poszukiwaniach w końcu znalazłam „kurczaka” w świetnym wydaniu: żywe, odręczne rysunki nawet mnie poruszyły! Jest w nich tyle dobra, tyle czułości i kruchości! Widząc je kupiłam książkę bez wahania.
Moje dziecko jest całkowicie zachwycone, ja też. Taka życzliwość i dobro znajduje się już w niewielu książkach dla dzieci, dlatego warto wrócić czasami do tego, co było.