Nikt nigdy nie chronił mnie lepiej niż ja sama

Zdaję sobie sprawę, że otoczyłam się solidnym i wysokim murem, przez który niełatwo jest się przebić. W końcu tak zaciekle bronię dostępu do mojego serca, że aż czasami się boję, że nigdy nie pozwolę nikomu zbliżyć się do siebie, nawet jeśli naprawdę będę tego chciała.
Czy domyślacie się dlaczego?

Zawsze jestem czujna i gotowa się bronić, ponieważ moje serce zostało złamane wiele razy. Poza tym wiem, że tylko ja zawsze jestem gotowa przyjść sobie sama z pomocą.

Nadal cierpię w głębi duszy, co czasanu staje się prawie nie do zniesienia, a ten ból przypomina mi, że wydarzenia, które go spowodowały, mogą się kiedyś powtórzyć jeśli nie będę ostrożna.
Oczywiście można powiedzieć, że życie zraniło nas wszystkich więcej niż raz i nie powinna być to wymówka, aby oderwać się od realnego świata i żyć z ciągłą podejrzliwością, patrząc w ten sposób na wszystkich i wszystko. Wielu pewnie powie, że lepiej żyć swobodnie i mając zaufanie do innych, ale wielokrotnie słyszałam już wszystkie te argumenty, które kiedyś nawet spróbowałam wprowadzić w życie. Byłam więc ufna i otwarta, szłam naprzód, łapiąc wiatr wolności w żagle i nie oglądając się za siebie. Wybaczałam także ludziom, którzy – jak potem zrozumiałam – wcale sobie na to nie zasłużyli i… ponownie zostałam zraniona, boleśnie spadając ze szczytu szczęścia na ostre kamienie życia.

Niektóre rany i siniaki, których moja dusza „dorobiła” się na przestrzeni lat bolą do dziś, dlatego nie biegnę już ku przeznaczeniu. Idę powoli i spokojnie, zwracam uwagę na otaczających mnie ludzi i nie spieszę się z zaufaniem ponieważ boję się, że jeśli upadnę ponownie, może już się z tego nie podniosę.

Zawsze jestem czujna, ponieważ tylko ja od zawsze byłam swoją najsilniejszą i najwierniejszą obrończynią. Nikt nigdy nie bronił mnie tak zaciekle i bezinteresownie jak ja siebie samą i nie przestanę strzec mojego serca, dopóki nie spotkam kogoś, kto udowodni mi słowem i czynem, że mogę przy nim czuć się bezpiecznie. Człowieka, z którym znów będę mogła być szczęśliwa i przed którym będę mogła się otworzyć.

Nie jestem już naiwną dziewczyną, którą kiedyś byłam, gdy starałam się osiągnąć szczęście, a ono za każdym razem oddalało się ode mnie. I chociaż wszystkie moje niepowodzenia naprawdę mnie wzmocniły, wciąż odczuwam strach i niepokój. Boję się bólu i boję się, że kiedy po raz kolejny zdecyduję się zrobić pierwszy krok, wówczas wszystko znów pójdzie nie tak.

Zawsze uważam i nie ufam nikomu, ponieważ kiedyś wierzyłam przyjaciołom, krewnym i partnerom, którzy potem okazywali się być kłamcami, zdradzali mnie i brali moją miłość oraz zaufanie za pewnik, dlatego teraz trzeba sobie najpierw zasłużyć na moje zaufanie. Uważnie przyglądam się każdej osobie, którą spotykam na mojej życiowej ścieżce.

Przyjaciele mówią, że powinnam być bardziej otwarta i że mój sposób myślenia jest bardzo pesymistyczny, ale nie wiedzą, jak trudno jest żyć, gdy zawsze coś przypomina o tym bolu, który się czuło albo nawet o tym, co może go jeszcze spowodować.

Czasami wydaje mi się, że widzę potencjalne źródło zranienia i kłopotów w każdej osobie, która próbuje się do mniezbliżyć, a wtedy po prostu ich unikam, aby nikt nie mógł mnie ponownie zranić.
Tak, jestem czujna, ale to mój wybór i dokonałam go ponieważ nikt jeszcze nie pomógł mi poczuć się bezpiecznie i pewnie, gdyż do tej pory nikt mnie nie kochał bez powodowania bólu, a także dlatego, że zawsze byłam moją najlepszą i niezawodną obrończynią.

Oceń artykuł
TwojaCena
Nikt nigdy nie chronił mnie lepiej niż ja sama