Nie można odroczyć porodu

Małgosia miała 19 lat, kiedy zmarł ojciec. Nie było to zaskoczeniem, ponieważ rok temu zdiagnozowano u niego raka. 

Matka do niej zadzwoniła i powiedziała ze smutkiem:

– Córko, przyjeżdżaj. Będzie pogrzeb…

Małgosia podzieliła się żalem ze swoim narzeczonym Sylwestrem:

– Jadę pochować ojca, za kilka dni wrócę.

Chłopak westchnął współczująco. Mówił niewiele, ale za to był obowiązkowy i rozsądny, jak sama Małgorzata. To im się nawzajem w sobie podobało. Po ukończeniu Politechniki, na której oboje studiowali, zamierzali się pobrać, a potem zostać w dużym mieście, gdzie zawsze dla księgowych i inżynierów pracy jest pod dostatkiem.

Po pogrzebie matka powiedziała:

– Skończ studia i wracaj do domu, sama nie dam sobie rady z trójką dzieci.

– A co z Sylwestrem? – zapytała córka.

– A co z Sylwestrem? – pytaniem na pytanie odpowiedziała matka – Znajdziesz innego.

Sylwester był zdenerwowany całą tą sytuacją, ale nie przeprowadził się za dziewczyną na wieś: nie było tam dla niego pracy.

Być może gdyby Małgorzata wiedziała, że Sylwester to jej jedyna miłość, zdecydowałaby inaczej. Jednak nie mogła tego wiedzieć.

Od teraz była najważniejszą w rodzinie: przynosiła pieniądze i decydowała o wszystkim. Wychowała siostrę i braci, których potem wysłała na naukę do miasta. Po ukończeniu szkół osiedlili się tam, założyli rodziny i tylko od czasu do czasu odwiedzali ją hałaśliwą gromadą.

Małgorzata stała się szanowaną osobą, członkiem elity lokalnego społeczeństwa. Miała jednak problem ze znalezieniem odpowiedniego mężczyzny – znalezienie kogoś o tym samym statusie okazało się trudne.

Kobieta bez odpowiedniej motywacji i wsparcia szybko się starzeje i staje nieprzyjemna. Obecnie była w wieku, w którym jej ojciec miał już czterech spadkobierców. Chociaż na wsi panują nieco inne zasady życia, to Małgorzata zaczęła myśleć jak miastowa kobieta – o tym, żeby mieć dziecko “dla siebie”.Skryta i zamknięta w sobie kobieta wybierała odpowiedniego kandydata na ojca dla jej dziecka, a nawet przeprowadzała z nimi rozmowy. Nie bała się potępienia sąsiadów i współpracowników: jej reputacja była nienaganna, kobieta wręcz denerwowała innych swoją bezbłędnością, a po urodzeniu nieślubnego dziecka stałaby się po prostu taka jak wszyscy inni.

Myśl, że rodzina może ją potępić nie przyszła jej do głowy, dopóki do jej brata nie przyjechała siostra jego żony, samotna matka. Odwiedziła ich oczywiście wraz z dzieckiem.

Szczegóły „gościnności” męża ujawniła szwagierka:

– Wiesz, pracujemy na zmiany, aby nie musieć oddawać synka do przedszkola. Pierwszego dnia pobytu siostry, kiedy wróciłam z pracy, zastałam ją zapłakaną. Okazało się, że mój mąż zabronił jej dziecku bawić się razem z naszym synem, zakazał jej także wychodzenia z nim na zewnątrz. Próbowałam dowiedzieć się od męża, o co mu chodzi, ale uparcie ignorował mnie i siostrę. Każdego wieczoru próbowałam z nim to wyjaśnić, ale już rankiem słyszałam te same idiotyzmy. Siostra wytrzymała u nas tydzień, chociaż miała zostać na cały miesiąc…

Całe rodzeństwo, usłyszawszy o tej sytuacji, wstydziło się za swojego brata. Małgorzata pewnego razu miała okazję z nim o tym porozmawiać. Westchnęła i powiedziała:

– Cóż, przystojniaku, powiedz mi, o co Ci chodzi.

„Przystojniak” chciał znów to przemilczeć, ale całe jego rodzeństwo czekało na odpowiedź, więc w końcu wypalił:

– Ma nieślubne dziecko…

– I co? Co z tego? – zapytała Małgorzata.

– Jak to co? – brat aż podskoczył brat – Ma nieślubne dziecko, a ona – szturchnął palcem w żonę – jeszcze ją wspiera! Pewnie jej dziecko będzie takie samo, dlatego nie chcę dopuszczać go do mojego! 

Rodzina milczała pogrążona w zdumieniu. Pierwsza zaczęła matka:

– Synu, ale przecież nie każdemu udaje się wyjść za mąż, a lata mijają! Nie jest już młoda…

– w tym momencie popatrzyła na Małgorzatę, która była o kilka lat starsza od „złej” krewnej. Ta, wychodząc z otępienia, cicho zapytała:

– A wiesz, że dzieci bez facetów się nie urodzą? A takich dobrych, żeby starczyło każdej kobiecie po prostu brakuje. Tak, urodziła nieślubne dziecko, ale teraz ma własną, małą rodzinę. Ta rodzina jak i sama kobieta jest przyzwoita. Ja z kolei żyję waszymi problemami i radościami, ściskam ukochane, ale obce dzieci, które przychodzą do mnie coraz rzadziej. Więc co byłoby, gdybym to ja urodziła nieślubne dziecko, czy Ty też odizolowałbyś swojego syna od mojego dziecka?

Brat bez wahania burknął zirytowany:

– Oczywiście!

Kobiety się zdenerwowały, a drugi brat do niego powiedział:

– Ty głupcze!

Wszyscy pokiwali wtedy głowami, zgadzając się…

Po tym incydencie Małgorzata jakoś się uspokoiła: rozmowa była dla niej jak zimny prysznic. Zdała sobie sprawę, jak jej pomysł może wpłynąć na dziecko, które będzie nękane przez takich moralistów. Wstrzymała się z tym pomysłem na chwilę i pomyślała, że być może decyzja sama dojrzeje do realizacji.

Ale nie dojrzała. Prysznic okazał się być kwaśnym deszczem, który zabił inicjatywę w zarodku, a wiek temu pomógł – wkrótce faktycznie była już za stara na dziecko.

Czasami samotna emerytka Małgorzata przypomina sobie ten moment zawahania i żałuje, że nie zrobiła decydującego kroku.

Stało się dla niej jasne, że decyzji o rodzeniu dzieci nie można odroczyć.

Oceń artykuł
TwojaCena
Nie można odroczyć porodu