Kobietę tę przyjęliśmy na wniosek lekarki z zaprzyjaźnionej przychodni, która ciężko przechodziła ciążę, a za niecały tydzień miała rodzić. Kobieta od progu oświadczyła, że spodziewa się dziewczynki i zamierza zrzec się do niej praw, od razu zostawiając ją w szpitalu. Patrzyliśmy na nią zdziwieni i milczeliśmy, chociaż oczywiście na początku każdy poddawał w wątpliwość jej słowa – już wiele takich tutaj widzieliśmy. Mówiły, że będą się zrzekać dziecka, a gdy przyszło na świat, to oszalały na punkcie tego maleństwa.
Kobieta w nocy zaczęła mieć skurcze, a potem zaczął się poród… Powiedziała, żeby natychmiast przystąpić do cesarki, bo nie zamierza męczyć się, rodząc naturalnie, a poza tym natychmiast chce dostać środek przeciwbólowy. Nie zwracaliśmy uwagi na jej kaprysy, bo dla nas było ważne tylko to, aby dziecko urodziło się zdrowe. Nagle ciężarna zażądała zrobienia USG. Spojrzeliśmy na nią jak na wariatkę – po co jej USG tuż przed porodem? Zanim mogliśmy jakkolwiek zareagować skurcze nasiliły się, i nie zdążyła już więcej poprosić o USG.
Dziecko urodziło się zdrowe i silne. Kiedy kobieta dowiedziała się, że urodziła się jej zdrowa córeczka, nawet nie spojrzała w jej kierunku. Nie chciała przyłożyć dziecka do piersi, a rano następnego dnia podpisała dokumenty dotyczące zrzeknięcia się dziecka, po czym pospiesznie wyszła ze szpitala.
Jak się później okazało, jej mąż chciał syna, bo mieli już dwie córki, więc kolejna była im “niepotrzebna”.
Takiego zachowania nie można zrozumieć, bo jaka to różnica, jaką płeć ma dziecko, skoro ma nasze geny – niegdy nie zrozumiem, co tacy ludzie jak oni mają w głowach.