Znamy się z tą rodziną od 12 lat. Rodziłam dziecko tego samego dnia, co moja przyjaciółka. Oni mają chłopca, a my dziewczynkę. Między nimi jest tylko różnica godziny czasu, chociaż nie tylko – dwóch takich odmiennych dzieci ciężko znaleźć. Nasza córka jest przerażającym introwertykiem, a chłopiec jest duszą towarzystwa.
Oni, tzn. Aleksander i Helena, mają wiejski domek. Na czas samoizolacji zaprosili nas do życia na łonie natury. Pojechaliśmy z całą rodziną. Muszę powiedzieć, że mój mąż i ja nie żyliśmy źle – miłość się skończyła, ale pozostał szacunek i wzajemne zrozumienie. Większość obowiązków wykonuję ja, ponieważ pracuję na pół etatu, dlatego to mąż jest głównym żywicielem rodziny.
Helena zajmuje się domem, a Aleksander prowadzi biuro. Można więc stwierdzić, że możliwości finansowe mamy mniej więcej takie same.
Minął tydzień spędzony w ich domku, a ja się zakochałam. Zakochałam się w cudzym mężu, a w dodatku w mężu mojej przyjaciółki! On również patrzył na mnie z zainteresowaniem. Pewnego dnia mój mąż i Helena pojechali do sklepu, dzieci siedziały przy laptopach, nic nie widząc ani niczego nie słysząc. Olek i ja zostaliśmy razem i… padliśmy sobie w ramiona. Czytając wcześniej powieści dla kobiet, zawsze śmiałam się z ich bohaterów – wydawało mi się, że ich uczucia są kompletnie wymyślone, że w życiu tak się nie dzieje. Okazuje się jednak, że tak się zdarza.
Nie wiem, co mam zrobić. Nie mogę zostać z mężem – teraz wydaje mi się nieczuły, nudny i nie interesujący, nie chcę już z nim żyć.
Aleksander za to udaje, że nic się nie stało. Próbowałam z nim porozmawiać, zapytać i zrozumieć, co jest między nami, jak będziemy dalej żyć, ale on ucieka od odpowiedzi.
Mąż został nagle wezwany do pracy i wracamy z powrotem do mieszkania.
Aleksander z żoną pozostają poza miastem.
Możliwe, że dla Olka jestem ulotną fascynacją, odskocznią od życia rodzinnego, ale dla mnie jest to szansa na ponowne przemyślenie mojego związku z mężem. Nie chcę być już tylko kucharką i gospodynią domową, chcę być także ukochaną kobietą.
Wczoraj rozmawiałam o tym z mężem, nie był zaskoczony. Okazuje się, że sam myślał o tym, że musimy coś zrobić z naszym życiem.
W ten sposób bezczynność i słaba komunikacja ze sobą rozbiły naszą rodzinę.