Angelika już na studiach była uważana za najbardziej gadatliwą. Wszyscy zawsze wiedzieli, co się dzieje w jej życiu. Dzisiaj, po 36 latach przypadkowo spotkałam ją na mieście i zdałam sobie sprawę, że nic a nic się nie zmieniła. Temat, który poruszyła, wydawał mi się jednak interesujący i typowy w naszym wieku, więc postanowiłam napisać, o czym rozmawiałyśmy.
– Cześć, Sylwia! Wcale się nie zmieniłaś! Jak Miło cię widzieć!
– Cześć, cześć – reaguję z powściągliwością, ponieważ wiem, że zaraz opowie mi wszystko o sobie i tak też było.
– Co tam u Ciebie? Masz rodzinę, dzieci? – i nie czekając na odpowiedź, kontynuowała:
– Mój mąż uczy matematyki, mam dwie córki, starsza niebawem skończy trzydzieści lat i nadal jest singielką, wyobrażasz to sobie? W sumie to lepiej nie próbuj. No nie wiem, czemu tak jest, ponieważ to inteligentna, piękna i niezależna kobieta, a mimo to nikt jej nie chce ! – twarz Angeliki posmutniała, pojawił się na niej także niepokój – widać, że się tym martwi.
– Czekaj – powiedziałam – dlaczego uważasz, że nikt jej nie chce? Może to ona nikogo po prostu nie potrzebuje?
– Ach kto tam wie, co ma w głowie to współczesne pokolenie! Ona sama na ten temat nic nie mówi. Gdy zaczynam temat zakładania rodziny, małżeństwa, to ona po prostu się śmieje i mówi, że nie pozwoli sobie na to, aby ktoś ograniczał jej wolność. Kiedy zaczynam mówić o wnukach, wtedy już w ogóle ucieka od rozmowy.
– Wiesz co, Angelika – przerywam jej ten monolog – moja młodsza córka również ma trzydzieści lat. Kiedy mówiłam o tym, że chcę wnuki odpowiadała mi: „chcesz wnuków? Dobrze, w takim razie urodzę dziecko i Ci je oddam. Zgadzasz się?”. Oczywiście odmówiłam i już tego tematu nie poruszałam, to w końcu jej życie. Pozwól jej zdecydować o nim sama.
– Jak to? – zdziwiła się Angelika – Przecież najpierw męża trzeba znaleźć, starannie wybrać ojca dziecka! Podrzuciłam jej nawet kilku kandydatów, jednak odrzuciła wszystkich: pierwszy był dla niej nudziarzem, drugi leniem, a trzeci za głupi.
– Więc liczą się dla Ciebie u takiego kandydata bardziej walory materialne?
– A co w tym złego? Chcę, żeby miał swoje mieszkanie, był wykształcony, żeby pochodził z porządnej rodziny, no i żeby dobrze zarabiał…
– Przestań kochana. Czy na Twojej liście nie ma miłości? Zapomniałaś, że małżeństwo bez miłości jest bez sensu?
– Och Sylwia, błagam cię! Zobacz: wszyscy nasi znajomi, którzy pobrali się z wielkiej miłości wkrótce zostali sami, miłość rozpłynęła się jak we mgle. Pamiętasz tę piosenkę?
– Pamiętam, ale nie zgadzam się, że tak jest z miłością. Przeciwnie – uważam, że bez miłości małżeństwo jest skazane na zagładę. Trzeba poszukać odpowiedniej dla nas osoby, albo nawet nie szukać, tylko po prostu na nią poczekać.
– Tak, czekać a potem umrzeć jako stara panna. To my musimy wziąć sprawy w swoje ręce! Znaleźć swoim córkom godnych facetów i doprowadzić do tego, by wzięli ślub, chociażby i cywilny. Jeśli się sobie nie spodobają, no to cóż – teraz można dostać szybko rozwód. Za to w tym czasie może pojawi się dziecko, a jego ojciec będzie zapewniał materialną stabilizację potomkowi.
– Masz na myśli alimenty?
– No tak.
– Ładne mi to wsparcie! To po co w ogóle brać ślub, jeśli od razu bierze się pod uwagę opcje rozowdu? Chociaż masz rację – dziś w modzie jest wychodzenie za mąż po pięć razy. Ja z kolei gdzieś przeczytałam, że sukcesem kobiety jest być z jednym mężczyzną przez całe życie.
– Myślisz w staromodny sposób, dzisiaj wszystko jest inaczej. Nie wiem jednak, jak wbić to córce do głowy.
– Zostaw swoją córkę w spokoju. W końcu kto powiedział, że wszyscy muszą zakładać rodzinę i brać ślub?
– Jak to?! Kobieta musi mieć rodzinę!
– Myślę, że każda z nas ma swoją drogę, którą chce podążać, a branie ślubu z pierwszym lepszym facetem, nawet, jeśli porządnym, jest po prostu głupie. Związki bez miłości ogólnie są głupie. Moja córka mówi, że jeszcze nie spotkała odpowiedniego mężczyzny, z którym chciałaby przejść przez życie. Gdziekolwiek spojrzysz to widzisz, jacy faceci teraz są: jeden tylko spędzałby czas na graniu na komputerze, drugi nie może przeżyć ani dnia bez alkoholu a trzeci potrzebuje opiekunki. Po co miałaby wiązać się z takim facetem? Angelika, dobrze jest jak jest. Ja chciałabym, aby córka założyła rodzinę, ale też wspieram ją i nie naciskam.
– Słucham Cię Sylwia i nie poznaję. Kiedyś byłaś taka postępowa, a teraz? Wierzysz w te bajki o miłości?
– Wierzę i wiem, że serce nie sługa!
Rozmawiałyśmy jeszcze trochę i potem rozeszłyśmy się, wymieniając się numerami telefonów. Oczywiście każda z nas pozostała przy swoim zdaniu.
Co o tym sądzicie?