Matka z wózkiem wsiadła do autobusu. Po czterech przystankach, nagle zorientowała się, że właśnie miała wysiąść. Zaczęła krzyczeć na cały autobus:
– Stop! Zatrzymaj się, to był mój przystanek!
Kierowca zatrzymał się. Próbowała wytoczyć wózek, ale jedno z przednich kół, utknęło przy drzwiach busa. Odwróciła się do mnie i powiedziała:
– Dlaczego tak stoisz i patrzysz? Nie widzisz, że nie mogę wysiąść? Pomóż mi!
– Widzę, ale nie mogę Ci pomóc, nie dawno miałam operację kręgosłupa. Nie dam rady dźwigać, ani się szarpać, nie mogę nawet usiąść, dlatego stoję. Gdybym mogła coś zrobić, nie musiałabyś mi tego mówić, poproś kogoś innego.
Wsiadłam do autobusu, miałam do pokonania pięć przystanków. Stałam przy drzwiach, wtedy wsiadła dziewczyna z wózkiem. W transporcie publicznym, zwykle jest miejsce, specjalnie przeznaczone na dziecięce pojazdy. Z jakiegoś powodu, mama z dzieckiem, postanowiła stanąć obok mnie. Przejechała jeden przystanek, nie trzymając wózka, który jeździł mi po nogach, aż zwróciłam jej uwagę:
– Czy możesz zaciągnąć hamulce, albo go przytrzymać?
Ona rozmawiała przez telefon i patrzyła na mnie takim wzrokiem, jakbym na nią weszła. Potem wyzywająco wzięła rączkę wózka i odjechała, wpatrując się w swój telefon. Właśnie wtedy zorientowała się, że przegapiła swój przystanek. Z takimi nerwami szarpała tym wózkiem, jakby w ogóle nie było w nim dziecka. Zaczęła krzyczeć na kierowcę, a później miała pretensje do mnie, jakbym to ja przegapiła jej przystanek. To była tylko i wyłącznie jej wina. Zamiast pilnować, gdzie ma wysiąść, cały czas wpatrywała się w telefon. Kiedy powiedziałam jej, że nie dam rady jej pomóc, prawie wyciągnęła swój wózek razem z drzwiami, przeklinając coś pod nosem.
Wszyscy ludzie, którzy widzieli tą sytuację, szeptali o tym, że nic nie zrobiłam. Mówili tak głośno, że wszystko słyszałam.
– Oj, trudno było pomóc dziewczynie z dzieckiem?
Dzięki Bogu, wysiadłam na następnym przystanku. Po prostu nie rozumiem tych wszystkich ludzi. Potrafią tylko oceniać innych, ale jeden z drugim nie wstaną i sami nie pomogą, tylko się patrzą, a później krytykują. Nie miałam zamiaru się tłumaczyć i ogłaszać wszystkim, że jestem po operacji kręgosłupa. Gdy wysiadłam z autobusu, poczułam wielką ulgę, ale jeszcze na długo pozostało, nieprzyjemne wspomnienie z tamtego dnia.