Kiedy wróciłam z pracy do domu, zobaczyłam, że córka pakuje swoje rzeczy. Nic nie wiedziałam, by gdzieś się wybierała, byłam zdziwiona. A ona z dumą powiedziała, że z chłopakiem zamierzają zamieszkać razem. On był zaledwie rok starszy, skąd miałby pieniądze na samodzielne życie? Moja córka ani on nie mieli żadnych dochodów, przecież nie stać ich było na wynajęcie mieszkania. Okazało się, że córka uzbierała oszczędności i wystarczy im na skromne życie, dopóki nie znajdą pracy. Powiedziała, że bardzo kocha swojego chłopaka i że to normalne, że młodzi ludzie żyją osobno od rodziców. Wszystko byłoby dla mnie zrozumiałe, gdyby nie to, że znają się zaledwie od miesiąca. Byłam bardzo zdenerwowana, ale nic nie powiedziałam: pozwoliłam im żyć tak, jak chcieli.
Przekonałam też męża, by nie stawał naszej córce na drodze: niech robi to, co chce. Jest już dorosła, niech uczy się na własnych błędach. Minęły ponad dwa tygodnie, a córka nawet raz nie zadzwoniła. Nagle, pewnego wieczoru na moim telefonie wyświetlił się obcy numer. To, co usłyszałam było dla mnie szokiem.
Zadzwonił chłopak naszej córki i powiedział, że musimy zapłacić czynsz za przyszły miesiąc. Nie pytając, jak nam się wiedzie i co u nas, po prostu zażądał, by zapłacić.
Powiedziałam wprost:
– Nasza córka wyprowadziła się nawet nie pytając o zgodę. Chcieliście żyć niezależnie i swobodnie, więc teraz musicie sami rozwiązywać swoje problemy.
Nawet mnie nie słuchał i wyłączył telefon. Po jakimś czasie sumienie nie dawało mi spokoju i przelałam córce tysiąc złotych. Było mi bez niej ciężko, ale cóż… Życie toczy się dalej. Przyzwyczaiłam się, że jesteśmy z mężem sami, czasem tęskniłam, ale nie narzucałam się. Cztery miesiące później córka zadzwoniła i powiedziała, że bardzo chce wrócić do domu. Okazało się, że chłopak, z którym zamieszkała, ukradł wszystkie jej pieniądze i wyjechał z miasta. A ona została sama z długami i zranionym sercem. Oczywiście przyjęliśmy ją z powrotem, to nasze dziecko. Mam ogromne wyrzuty sumienia, że popełniliśmy z mężem błąd w jej wychowaniu, zbyt naiwnie ufa ludziom.
Jest mi przykro, że tak się stało, ale była to dla niej dobra lekcja. Tylko co poprawić w wychowaniu, by więcej nie odważyła się na tak bezmyślne decyzje? Nie chcę sobie zarzucać kiedyś, że byłam złą matką.