Moja teściowa, nigdy za mną nie przepadała. Na tych słowach mogłabym zakończyć tę historię, bo nie lubię wspominać dawnego życia, ale dla jasności, będę kontynuować.
Co wieczór wracałam do domu prosto z pracy bardzo zmęczona, od razu siadałam na kanapie i musiałam odpocząć. Wyobraźcie sobie jak bardzo w takich chwilach, miała ochotę gotować dla mojego męża. Pewnego dnia weszłam do domu i usłyszałam, jak Paweł rozmawia ze swoją matką przez telefon. Najwyraźniej właśnie się żalił:
– Tak mamusiu, oczywiście. Nie, jeszcze nie jadłem! Dopiero przyszła, może przygotuje coś, jak będzie miała ochotę. Pewnie, że jestem głodny, dziś jadłem tylko śniadanie i na razie nie mam co zjeść. Więc zapraszasz mnie do siebie?
Słuchając tego, byłam tak wściekła, ale nic nie powiedziałam podczas tej rozmowy. Stałam tam z zaciśniętymi pięściami, a on po odłożeniu słuchawki, powiedział z niewinnym uśmiechem, podskakując:
– Mama zaprasza nas na kolację. – oznajmił i wymieniał wszystkie potrawy, które ugotowała.
Zaczęłam wrzeszczeć na męża i przy użyciu niecenzuralnych przekleństw, powiedziałam wszystko, co myślałam o teściowej. Dobrze słyszałam, że zaprosiła go samego, tylko nie chciał mi tego powiedzieć. Udawałam, że tego nie słyszałam. Przygotowałam się, zrobiłam makijaż i poszliśmy. Chciałam widzieć jej minę, kiedy zobaczy nas razem. Swojego kochanego synka i jego niedobrą, wredną żonę. Nie mogłam tego ominąć.
Dobrze wiedziałam, jak będzie wyglądała nasza wizyta u matki męża. Jednak zebrałam wszystkie siły, aby kolejny raz udowodnić Pawłowi, jak bardzo jestem tam niemile widziana. Specjalnie często wychodziłam do toalety, niby z powodu chorego pęcherza. Nie wyobrażacie sobie, jak oczerniali mnie oboje, tego się po mężu nie spodziewałam. Dowiedziałam się, jaki jest naprawdę i postanowiłam się rozwieść.
Teraz jestem po raz drugi mężatką. Oboje pracujemy i jesteśmy bardzo zmęczeni, więc z mężem gotujemy na zmianę. Dzięki temu, w naszym domu panuje spokój i harmonia.