Na wstępie trzeba napisać, czym różni się bomba atomowa od reaktora atomowego i o tym, czym jest „soczewka wybuchowa”, która umożliwia zdetonowanie nowoczesnej głowicy nuklearnej, która stanowi jednocześnie najważniejszą tajemnicę produkcji takich głowic. Faktem jest, że niewzbogacany niczym Uran w reaktorze w zasadzie sam w sobie nie powoduje eksplozji jądrowej, a w najgorszym wypadku może dojść jedynie do wycieku substancji radioaktywnych.
Eksplozja w Czarnobylu w 1986 roku nie była w żaden sposób nuklearna. Tam – najprościej tłumacząc – doszło do przegrzania się reaktora, co doprowadziło do wybuchu. Jeśli mówimy o elektrowni jądrowej w Zaporożu i bierzemy pod uwagę jej konstrukcję jak i konstrukcję reaktorów tam się znajdujących, to zdecydowanie nie ma możliwości, aby sytuacja z 1986 roku się powtórzyła.
Kiedy nawet pobieżnie przejrzymy Facebook czy inny portal społecznościowy to zobaczymy, że wszelkie te tłumaczenia zdają się na nic, ponieważ wielu ludzi – szczególnie ci, którzy nie są chętni do czytania tłumaczeń i bardziej rzeczowych artykułów wciąż zakładają, że reaktory jądrowe eksplodują od razu, gdy tylko w ich pobliżu znajdzie się zapalona zapałka. Takie osoby twierdzą także, że elektrownia jądrowa w Zaporożu doprowadzi do “rozerwania świata na pół”. Nawet w momencie, kiedy coraz więcej specjalistów kompleksowo opisze daną sytuację i wyjaśni, iż nie ma możliwości do powtórki tragedii czarnobylskiej oni wciąż będą twierdzić, że prawda jest inna.
Dlatego niezwykle ważne jest to, aby to zrozumieć. Putin zezwalając na działania bojowe bezpośrednio na terenie elektrowni jądrowej ma jeden cel – chce nas po prostu zastraszyć i sprawić, że strach ten będzie się coraz bardziej rozprzestrzeniał. Na szczęście zachodni przywódcy doskonale wiedzą, że bloki energii jądrowej nie wybuchają ani od palących się zapałek, ani od ostrzałów, jednak zwykli ludzie tego nie wiedzą. Tym bardziej ciężko jest to zrozumieć osobom, które są straumatyzowane przeżyciami 1986 roku i pamiętają o tym, jak promieniowanie potrafi przemieszczać się wraz z powietrzem, niszcząc ludzkie zdrowie. Sytuacji nie poprawia fakt, że w szkole na lekcjach fizyki nikt nas o tym nie uczył.
Można powiedzieć, że Putin świadomie rzuca wyzwanie światu, chociaż patrząc na większość jego nikczemnych działań, zrobił to już dawno temu.
To, co jest największym zagrożeniem w tej sytuacji, to prawdopodobieństwo wypadnięcia elektrowni jądrowej w Zaporożu z sieci energetycznej, co teoretycznie może doprowadzić do przerw w zasilaniu wentylatorów i to nie wiadomo, w ilu regionach Ukrainy i na jak długo. Co do konkretów tutaj także trzeba będzie posłuchać fachowców, ponieważ nikt z nas prawdopodobnie nie zna się na sieciach energetycznych czy broni jądrowej, chociaż oczywiście też trzeba mieć na uwadze, że jakieś zagrożenie wciąż istnieje – nawet, jeśli minimalne.
P. S. Oczywiście Putin obwini za wszystko „banderowców” – w ten sposób spróbuje odwrócić uwagę od swoich krwawych zbrodni już popełnionych na ukraińskiej ziemi. Nie zapominajmy o tym!