Dałam się nabrać na uczynność syna, a okazał się zwykłym oszustem. Gdybym wiedziała, co mnie czeka, nigdy bym mu nie uwierzyła

Syn obdarował mnie i mojego męża biletami na zagraniczną wycieczkę i zaoferował, że przez pewien czas będzie opiekować się naszą małą firmą. Kiedy po tygodniu wróciliśmy do domu, na zawsze zniszczyło to nasze relacje z synem.

Mój mąż i ja mieliśmy po 19 lat, gdy zdecydowaliśmy się na ślub. Pozostaliśmy w naszej rodzinnej miejscowości, otrzymując dom od dziadka. Prowadziliśmy małe przedsiębiorstwo i mały ogród z ekologicznymi warzywami. Wychowaliśmy dwójkę dzieci: starszy syn został żołnierzem i przeniósł się z rodziną do miasta, a młodszy syn poszedł na studia do Poznania i tam też został. Teraz ma żonę i syna. Mój mąż i ja przez całe życie pracowaliśmy w naszej małej firmie, rzadko kiedy wyjeżdżaliśmy, nie mogliśmy opuścić naszego biznesu. Mieliśmy też psa, którym się opiekowałam.

Nasz młodszy syn dużo nam pomagał, był nieocenionym wsparciem. Ale kiedy poszedł na studia, zaczął rzadziej wracać do domu, a ja zostałam sama ze wszystkim. Mąż dużo chorował, musiał też często wyjeżdżać, więc wszystko było głównie na mojej głowie. Postanowiliśmy wtedy przepisać dużą część udziałów w firmie na syna, ale jasno ustaliliśmy, że póki żyjemy i mamy się dobrze, nie wolno mu się wtrącać.

Jakiś czas temu młodszy syn postanowił zrobić nam niespodziankę i kupił nam bilety na wakacje w Egipcie. Chciałam pojechać, ale miałam też wiele obaw. Syn zapewniał mnie, że na ten tydzień przeniesie się do nas i zajmie się naszą firmą. Zgodziliśmy się; wakacje były wspaniałe, zrobiliśmy mnóstwo zdjęć, zdobyliśmy niesamowite doświadczenia i wspomnienia na całe życie, ale bardzo tęskniłam za domem i martwiłam się. Gdybym wiedziała, co mnie czeka w po powrocie, nigdzie bym nie pojechała…

Weszłam więc do domu, przywitałam syna i natychmiast poszłam do biura zobaczyć, co słychać w firmie. Spojrzałam, a tam nic już nie było. Nie mogłam oddychać, gdy to zobaczyłam. W tym momencie wbiegł syn i zaczął mi mówić, że sprzedał naszą firmę, bo ciągle narzekałam, miałam problemy ze zdrowiem i nadszedł czas, aby żyć dla siebie. Dla mnie te słowa były jak cios – jak on mógł to zrobić? Na początku płakałam gorzko, a potem coś we mnie jakby pękło. Nie mogłam patrzeć na syna i kazałam mu odejść.

Od tamtej pory nie widziałam syna, choć mąż namawia mnie, żebym mu wybaczyła i chociaż zadzwoniła. Ale ja nie potrafię… Wycofaliśmy sprzedaż przez prawników, bo cała transakcja nie powinna mieć nawet miejsca, odzyskaliśmy firmę z powrotem, ale nadal czuję się zdradzona przez własne dziecko. Tego nie da się przecież tak łatwo wybaczyć.

Oceń artykuł
TwojaCena
Dałam się nabrać na uczynność syna, a okazał się zwykłym oszustem. Gdybym wiedziała, co mnie czeka, nigdy bym mu nie uwierzyła