Znajomi gadali, że teraz to już na pewno jej syn i żona się rozwiodą!

Kiedy Igor przyprowadził narzeczoną, Weronika przyjęła ją bezwarunkowo.

Jemu żyć, jemu i wybierać! Popieram w każdym wypadku! Co mi do tego? Byle tylko nie krzywdziła psów.

Wspomnianych psów Weronika posiada sztuki trzy. Wszystkie adoptowane. Dwa czystej krwi kundelki. Nazwa robocza – ogonki. Uwielbiają brykać i harcować.

Jedna, najmłodsza, wykazuje dalekie pokrewieństwo z chartem włoskim. Przynajmniej pod względem zwiększonej skoczności i wszędobylstwa. Wspiąć się na szafkę nocną, stamtąd na komodę, a potem na szafę? Bez problemu! Cała ona!

Weronika nie lubi psów, a bardzo kocha! Opiekowała się wszystkimi trzema, wyleczyła z mniej i bardziej poważnych chorób, a teraz nie mają sobie równych w odwdzięczaniu się jej! Ale psy w domu, a tym bardziej trzy sztuki, na czele z najmłodszą awanturnicą, zawsze przyciągają kłopoty.

A to coś gwizdną ze stołu – pokłosie głodnego dzieciństwa, a to talerz zostanie całkowicie przypadkowo rozbity, coś nagle zniknie. Zwykle drobne rzeczy. Etui na okulary, długopisy, mydło. Zwłaszcza jeśli pachnie interesująco. Potem zaginięcie odnajduje się gdzieś w tajnej skrytce psów, ale trudno je wytropić.

W końcu nadeszło wesele. Synowa zamieszkała z mężem, a mąż mieszka w mieszkaniu z matką. Nie wzięli kredytu, bo i po co. Mieszkanie trzypokojowe, duże. Wystarczy wszystkim. Ale synowa nigdy nie była miłośniczką psów. A tu aż trzy sztuki!

To nie były słodkie szczenięta, ale w pełni ukształtowane, dorosłe istoty ze swoimi odmiennymi charakterami i upodobaniami. Są przyjazne, nawet za bardzo… Trudno im wytłumaczyć, że nie ma potrzeby pakować się z łapami na kolana Jagienki, a jednej z psin bardzo się chce. Uwielbia spędzać każdą chwilę z człowiekiem!

Niby chart – Ciucia, gdy nikt nie patrzył podwędziła jakiś krem Jagny. Pachniał niezwykle dla suni atrakcyjnie. A potem szminka zaczęła znikać, a u Ciuci wręcz przeciwnie, pojawiała się na pyszczku. I to dokładnie tego koloru, który zniknął…

Niedługo później, Jagienka zaczęła się awanturować, że psy są tu kochane i cenione bardziej niż ona! Zaznaczyć należy, iż miała zaledwie dwadzieścia dwa lata, młoda, bardzo piękna, mąż zrobiłby dla niej wszystko. Wyrażał więc dosadnie mamie swoje i swej żony niezadowolenie i wiercił jej dziurę w brzuchu. Same problemy z tymi psami!

A co Weronika może zrobić? Zaczęła zamykać psy w swoim pokoju. A one szczekały i skomlały. Wcześniej nigdy by nie się tak nie stało, a tu proszę! Któż by nie zawył? Znajomi zaczęli doradzać kobiecie, żeby wyprosiła nowożeńców z mieszkania.

Mówili, że jak się nie podoba – oto drzwi i do widzenia. Ale Wera postąpiła inaczej. Zakasała rękawy i przyjmowała bardzo dużo intratnych zleceń. Była pożądanym specjalistą w swojej dziedzinie i praca sypała się z nieba. Po pewnym czasie, po podliczeniu wszystkich oszczędności, kupiła dom na wsi!

– Wyobraź sobie, dom jest przepiękny, działka ogromna, dojazd wygodny! Padniesz jak zobaczysz okolicę! A co najważniejsze? Zapytaj mnie, co?

– Co jest najważniejsze? – posłusznie dopytuję.

– Ogrodzenie jest świetne! Wysokie i nowy! Wiesz, moja Ciucia lata jak ptak. Żaden płot jej nie straszny, ale z tym sobie już nie poradzi tak łatwo. Nawet ona nie przeskoczy tego ogrodzenia! Przeprowadzę się tam! Jest gaz i prąd. Mogę tam pracować, podłączę internet i tam zamieszkam, a psów nikt nie dotknie i niech młodzi sami się kiszą! Bo jak by się tam nie zadziało, to zostanę winna ja i moje pieski! Sami-Sami-Sami!

Weronika przeniosła się a działkę we wrześniu. Znajomi chwytali się za głowy i próbowali przemówić jej do rozsądku.

– Czemu im wszystko zostawiłaś? Pani młoda malowana! Pieski jej nie pasują!

Kobieta tylko wzruszyła ramionami. – Nie lubię się kłócić. Mieszkanie mamy z synem zapisane po połowie. Tak, mam prawa i takie tam, tylko co to za rodzina, jeśli trzeba się tych praw domagać! Jak Bóg da, niech tak będzie! Syn kocha żonę, co ja mu będę życie łamać?

Naprawdę nie lubi się kłócić. Pracowaliśmy razem i nie jest trudno to zauważyć, kiedy przez sześć lat harujesz ramię w ramię. Jest taka kategoria ludzi, wokół których natychmiast staje się ciepło i przytulnie. Taka jest Wera. Dogadała się już ze wszystkimi na wsi. Wszyscy najbliżsi sąsiedzi już ją odwiedzili. Nawet przynieśli jej wszelkich krzaczków i sadzonek, w zimę miejscowy bezdomny kociak się u niej osiedlił. Krótko mówiąc, gospodarstwo prosperuje. Psy są szczęśliwe. Weronika też nie narzeka.

– Nie słyszałaś? Werce znowu coś odbiło! – dzwoni do mnie nasza wspólna znajoma. – Przyjechał do niej syn. Pokłócił się z żoną! A ona wzięła i odesłała go z powrotem. Pogodzić się! Po co jej to? Cóż, ona zawsze była zbyt dobrotliwa. Ja na jej miejscu otworzyłbym mu oczy na tę młodą idiotkę! Ja bym jej pokazała gdzie raki zimują!!!

A potem nastąpiła izolacja… Znajomi gadali, że teraz to już na pewno jej syn i żona się rozwiodą!

Teraz przyjaciółka mi opowiada i się śmieje: – wyobraź sobie, że jest środek nocy, a Jagna dzwoni do mnie z płaczem! Poszła wynieść śmieci i znalazła małego szczeniaka w pobliżu kosza na śmieci. Maluszek dopiero co otworzył oczy. Czołgał się tam i piszczał! Okazało się, że to dziewczynka! Złapała to nieszczęście i pobiegła do domu! Mój syn omal nie runął tam gdzie stał! Mamy teraz ciągłą infolinię do karmienia i pielęgnacji okruszka! Jagienka mówi, że dopiero teraz mnie zrozumiała! Jak można nie pomóc bezbronnej istocie? Teraz zaprasza z powrotem!

– A Ty?

– Nie, dobrze mi. Sami latem przyjadą. Z Łatką. Co prawda, sądząc po zdjęciu, będzie wielkości trzech moich psinek. Plus kot i kilka dodatkowych kilogramów! Zawsze tak jest! Prezent XXXL! Syn jest w szoku. Mówi, że nie myślał, że to takie zaraźliwe! Mało mu, biedakowi, było matki-psiary, więc teraz jest też żona!!! A przecież nic, jak mówią, nie zapowiadało! Oświadczył, że adoptuje mojego kota, bo wszystkie kobiety z jego rodziny są psami albo dziewczynami, a z mężczyzn tylko on i kot!

Drodzy czytelnicy! Weronika nazywa się inaczej, ale jest całkiem realna. Tak, są takie teściowe, i synowe też są. Szczeniaka postanowili nazwać jednak inaczej. Na razie zastanawiają się jak.

Oceń artykuł
TwojaCena
Znajomi gadali, że teraz to już na pewno jej syn i żona się rozwiodą!