Za ostatnie pieniądze kupiłam mojej siostrzenicy tort. Przypadkowo usłyszałam, że nie była zadowolona.

Nie spodziewałam się, że moja własna siostrzenica będzie oceniać mój tort. Nastały ciężkie czasy, brakuje pieniędzy i brakuje pracy. Chciałam zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby uszczęśliwić Weronikę w jej urodziny.

Ale dzieci wyrastają na niewdzięcznych egoistów. A ja przynajmniej dostałam lekcję na całe życie, że nie można dawać od siebie wszystkiego.

Weronika skończyła 13 lat i jej rodzice postanowili nie świętować tego wydarzenia zbyt hucznie, ale spotkać się w bliskim gronie krewnych. Wiedząc, że dziecko nie będzie miało tortu na przyjęciu, wybrałam się na zakupy i znalazłam całkiem mały, ale smaczny tort, w sam raz dla dziewczynki.

Bardzo liczyłam na to, że ciasto będzie jej smakowało, bo przecież smak jest najważniejszy. Ciasto miało malinowe nadzienie, a Weronika lubi te owoce.

Koszt tortu nie był zbyt duży, a szampana dostałam po zniżce. To były moje ostatnie pieniądze, a na wypłatę musiałam jeszcze długo czekać. Ja przeżyję – mam jedzenie w lodówce i nie mam długów za media. Najważniejsze, aby zadowolić moją siostrzenicę. Nie mogę pozwolić na urodziny bez tortu.

Przyjęcie minęło bardzo udanie, wszyscy jedli i rozmawiali. Weronika podziękowała mi za obecność i zapytała, dlaczego tort jest różowy. Byłam zdezorientowana pytaniem, niezręcznie było odpowiedzieć, że ten był w najniższej cenie.

Powiedziałam, że wybrałam ciasto z malinami, bo sądziłam, że lubi owoce. Po chwili dowiedziałam się jednak, co miała na myśli.

Gdy goście wyszli, postanowiłam zostać, aby pomóc w sprzątaniu i zmywaniu naczyń. Podczas zmywania naczyń podsłuchałam, jak Weronika rozmawiała o mnie ze swoją matką. Nie będę przekazywała dosłownej rozmowy, ale jedno zdanie mocno mnie zdenerwowało.

– To ciasto wygląda jak różowa kluska. Nie mogła kupić czegoś ładniejszego? Jest dobry, ale zbyt różowy. Nie podobało mi się to – szepnęła Weronika do matki.

Chcę zaznaczyć, że ciasto było pyszne, miało lekki kremem jogurtowy i świeże owoce. Wyglądało też bardzo ładnie – czyżby dzieci były aż tak rozpieszczone? Było to bardzo nieprzyjemne i bolesne. Próbowałam sprawić, by poczuła się dobrze, a w zamian dostałam tak okropną uwagę. Musiałam udawać, że nic nie słyszałam, ale chciałam jak najszybciej uciec z imprezy.

Może Weronika była zła, że nie dałam jej prezentu. Ale prezent został uzgodniony, a była nim rodzinna wycieczka nad morze tego lata. Oczywiście musimy poczekać do sierpnia, ale dziewczyna o tym wie. Jej rodzice nie mogą jechać, a ja będę miała urlop i pieniądze – chciałam ją zabrać ze sobą.

Wycieczka nie jest odwołana, ale nie mam pojęcia jak będą wyglądały teraz nasze relacje i jak będziemy się komunikowały. Nie wyobrażam sobie tego, że to dziecko będzie oceniało każdy mój ruch.

Chyba powinnam zapomnieć o tej sprawie i nie psuć relacji rodzinnych, a co Wy o tym myślicie?

Oceń artykuł
TwojaCena
Za ostatnie pieniądze kupiłam mojej siostrzenicy tort. Przypadkowo usłyszałam, że nie była zadowolona.