Wczoraj mąż otrzymał pensję, a dziś spłacił długi wobec byłych żon i prawie nic mu nie zostało.

Małżeństwo z Romkiem nie było dla nas obojga pierwszym. Nie wiem, dlaczego zdecydowałam się ponownie wyjść za mąż w wieku 40 lat. Co więcej, krewni i przyjaciele przekonywali mnie, abym tego nie robiła, a ja nie chciałam nikogo słuchać. Teraz wiem, że mieli rację.

Jeśli chodzi o mojego obecnego męża, to był już dwukrotnie rozwiedziony. Wychowywał córkę, którą początkowo porzuciła jego była żona, a teraz jednak dziewczyna mieszka razem z matką. Niedawno teściowa i teść poinformowali Romka, że ich wnuczka źle wypadła na próbnej maturze, więc potrzebuje dodatkowych środków na korepetycje. Mąż nie ma wyjścia, więc co miesiąc robi przelew. Dziadkowie też dają jej pieniądze. A była żona Romka, która mieszka z nowym facetem, nie dokłada nic do utrzymania i edukacji córki. Twierdzi, że daje jej dach nad głową i to powinno wystarczyć. Reszta należy do ojca.

O drugim małżeństwie Romana nawet nie chcę wspominać. Ta jego żona kilka razy się rozwodziła i od każdego z mężów dostaje alimenty na siebie. Ona nigdy nigdzie nie pracowała. Ale Romek płaci nie tylko alimenty jej, ale także ich dziecku i daje pieniądze na jego leczenie, bo od dzieciństwa niby ma problemy ze zdrowiem.
Okazuje się, że pierwsza żona praktycznie otrzymuje dodatkową pensję na utrzymanie córki, a druga cieszy się życiem. Ma luksusowe, świeżo wyremontowane mieszkanie, lata po kosmetyczkach i fryzjerach, a dziecko jest ostatnią rzeczą, o której myśli.

Na to idzie 75% wszystkich środków zarobionych przez Romana. Logiczne jest, że nie zostaje mu praktycznie nic na codzienne życie. Gdy tylko pojawia się kwestia finansowa, mężczyzna wzrusza ramionami, mówiąc, że nic nie da się z tym zrobić. Rachunki, jedzenie, kredyt i wszystkie pozostałe sprawy są na mojej głowie. A pensja mojego męża jest tylko na papierze.
Jego najstarsza córka ma niedługo 18 urodziny. Chciała, żeby ojciec dał jej w prezencie iPhone’a 14, jakby wydatków było mało.

Natomiast moja córka z pierwszego małżeństwa studiuje i zarabia na własne utrzymanie. Rozumie, że nie mam możliwości pełnego jej utrzymania. Jej ojciec nie płaci alimentów. Dziecko wie, jak docenić pieniądze i nie wydaje ich na głupoty.

Coraz częściej zastanawiam się, po co mi to małżeństwo? Z takim człowiekiem nic nie osiągnę. Dzieci rosną, a wraz z nimi wydatki. Teraz żałuję, że pospieszyłam się z decyzją o ślubie, że nie posłuchałam innych…

A Wy co sądzicie o tej sytuacji?

Oceń artykuł
TwojaCena
Wczoraj mąż otrzymał pensję, a dziś spłacił długi wobec byłych żon i prawie nic mu nie zostało.