– „Wasza córka- Nadia, wsiadła do samochodu nieznanego mężczyzny i odjechała z nim w nieznanym kierunku.”- Moje serce na chwilę przestało bić…

Moja córka Nadia chodzi do 4 klasy. Jest odpowiedzialną i sumienną uczennicą. Jej nauczycielka chwali ją i stawia za przykład innym. Ma dobre oceny, bierze udział w kółkach zainteresowań, pomaga kolegom z lekcjami, regularnie bierze udział w szkolnych konkursach i olimpiadach – jest dumą dla mnie i mojego męża. Mieszkamy niedaleko szkoły, 15 minut piechotą, ale i tak martwimy się, gdy wraca sama do domu. Często zostaje na różnych zajęciach, więc wraca dość późno. Gdy mamy możliwość to wychodzimy jej naprzeciw, ale w większości przypadków Nadia wracała razem z naszą sąsiadką, Klarą. Były w tym samym wieku, ale nie chodziły do tej samej klasy.
Tego dnia była piękna słoneczna pogoda. Nareszcie nadeszła wiosna i zrobiło się ciepło.
Na dworze było tak przyjemnie, że chciało się dłużej cieszyć naturą. Już wracałam do domu z pracy, gdy zadzwoniła do mnie moja córka:
– Mamo, dzisiaj taka piękna pogoda. Czy mogę po lekcjach pójść z Klarą na spacer do parku?
Nie widziałam powodu, aby odmówić córce, tym bardziej, że świeże powietrze jej nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie, bardzo jej się przyda, bo ciągle siedzi w książkach.
Wróciłam do domu, przygotowałam obiad, mąż już też wrócił z pracy, a Nadii nadal nie było. Zaczęliśmy dzwonić do niej, ale bezskutecznie: telefon był wyłączony. Naszła mnie myśl, że coś złego się stało. Mąż widział, jak panikuję i się denerwuję. Na początku mnie uspokajał, mówiąc, że dziewczynki się pewnie zabawiły i straciły poczucie czasu, ale potem sam zaczął się denerwować.
Nie mieliśmy numeru telefonu Klary, więc postanowiliśmy pójść do jej domu, zapytać rodziców, może wiedzą, gdzie są dzieci. Bardzo się zdziwiłam, gdy drzwi ich domu otworzyła Klara.
– Gdzie jest Nadia… – od razu rzuciłam się na dziecko, nie przywitałam się nawet.
– Wasza córka wsiadła do samochodu nieznanego pana i odjechała z nim w nieznanym kierunku – powiedziała nasza mała sąsiadka. Moje serce na chwilę przestało bić.
– Nie mogłaś przyjść, poinformować nas o tym?! – krzyknął mój mąż na dziewczynkę. – Jaki to był samochód?! – zadał kolejne pytanie podniesionym głosem.
Mąż zacisnął pięści ze złości, widziałam, jak na jego twarzy pojawiły się żyły. Staliśmy bardzo zdenerwowani i nie wiedzieliśmy, gdzie się udać w pierwszej kolejności. W głowie od razu pojawiały się przerażające obrazy. Czyżby nasze dziecko zostało porwane? Nasze niepokoje na moment rozwiał dźwięk klaksonu samochodu.
Ktoś podjechał pod nasz dom i głośno zatrąbił. Natychmiast tam pobiegliśmy. Przy naszym domu zaparkowany był luksusowy samochód. Szyby były przyciemnione, więc nie od razu zorientowaliśmy się, kto siedzi za kierownicą. W sercu zapanował spokój, gdy nasze dziecko wyskoczyło z tylnych drzwi z lodami w rękach.
Okazało się, że mój brat, który wyjechał za granicę do pracy, postanowił zrobić nam niespodziankę i nie powiedział, że wraca do domu. Kiedy przejeżdżał obok parku, w którym bawiły się dziewczynki, rozpoznał swoją siostrzenicę i zawołał ją do siebie. Dziewczynka radośnie wskoczyła do samochodu nie mówiąc nic swojej przyjaciółce i pojechali na lody. Tego wieczoru długo się śmialiśmy z tej historii, ale pouczyliśmy córkę, żeby już nigdy nie robiła czegoś takiego. Dzięki Bogu, że wszystko dobrze się skończyło.

Oceń artykuł
TwojaCena
– „Wasza córka- Nadia, wsiadła do samochodu nieznanego mężczyzny i odjechała z nim w nieznanym kierunku.”- Moje serce na chwilę przestało bić…