Moja przyjaciółka wraz z mężem obchodzili dziesiątą rocznicę ślubu. Świętowali w niewielkim gronie – tylko najbliżsi przyjaciele i krewni. Początkowo kolacja przebiegała bez zarzutu. Grała przyjemna muzyka, wznoszono toasty za „parę młodą”, częstowano wyśmienitym jedzeniem. Rozmowy oscylowały wokół tematów związanych z ich weselem. Wspominano zabawne chwile z tamtego dnia. Potem „nowożeńcy” opowiedzieli gdzie i jak się poznali. Śmiechom było co niemiara kiedy wrócili pamięcią do czasów pierwszych chwil ich wspólnego życia. Docieranie się w związku trwa niekiedy latami.
Następnie, jak to zwykle bywa, z lekkich tematów przeszliśmy do tych poważniejszych.
Dyskutowaliśmy o sytuacji w kraju, pandemii i walce z nią. W pewnym momencie, aby skierować rozmowę na nieco inne tory, matka mojej przyjaciółki przerwała w pół słowa jednemu z gości.
– Lepiej powiedz jak się mają sprawy finansowe w Twojej firmie? Czy starcza Wam pieniędzy? – zapytała niespodziewanie zięcia. Goście nie zdążyli zrozumieć co się właściwie wydarzyło, kiedy teściowa mojej przyjaciółki odpowiedziała: – Mój syn przynosi do domu dobre pieniądze. I gdyby nie twoja rozrzutna córeczka, na pewno mieliby ich dostatecznie dużo. Wszyscy zebrani wzięli tę wymianę zdań za żart, zdarza się. Niestety kobiety nie poprzestały na tym.
– Dlaczego w takim razie od trzech miesięcy zwleka ze zwrotem pożyczki?
– Czy Paweł pożyczył od ciebie pieniądze? Synu, dlaczego nic nie powiedziałeś? Oddam je za Ciebie. – powiedziała teściowa. W tym momencie przyjemny wieczór zamienił się w wielką kłótnię.Krewni z jednej i drugiej strony zaczęli obwiniać się nawzajem. Niezręcznie było mi na to wszystko patrzeć. Moja przyjaciółka z płaczem wybiegła z sali. Pobiegłam za nią wesprzeć ją na duchu. Kiedy starałam się ją uspokoić, kłótnia nabrała rozpędu. Jeden z kuzynów starał się przywołać wszystkich do porządku, aby całe to zajście nie przerodziła się w jedną wielką bójkę. Nie mam pojęcia jakim cudem tego dokonał ale udało się. Kiedy emocje nieco opadły odezwał ojciec mojej przyjaciółki: – Obiecałaś, że będziesz cicho! Teraz Kasia przez Ciebie cierpi! Co z Ciebie za matka?! – Wychodząc wykrzyczał do zięcia z wyrzutem, że jest niesłownym niedorajdą. Po tej scenie postanowiłam szybko stamtąd uciec. Małżonków należy zostawić samych aby w spokoju wyjaśnili sobie to nieporozumienie. Uważam, że mama mojej przyjaciółki jest winna całej tej skandalicznej sytuacji. Skoro obiecała milczeć w sprawie pożyczki, nie powinna paplać językiem.