Z moją żoną jesteśmy już kilka lat po ślubie. Tworzymy szczęśliwe i zgrane małżeństwo, choć nie możemy mieć dzieci. Niestety, nie mogę powiedzieć nic dobrego o relacjach z moją teściową. To kobieta o tak nieprzyjaznym charakterze, że osobiście nie mam nawet ochoty przebywać w jej towarzystwie. Już od pierwszego spotkania jasno dała mi do zrozumienia, że nie będziemy mieli dobrych relacji.
Poznałem moją żonę na studiach. Na uniwersytet przyjechałem z rodzinnej małej wioski, a moi rodzice nie byli wcale zamożni, oboje pracowali fizycznie, a z całego rodzeństwa tylko ja odważyłem się zdobyć wyższe wykształcenie.
Nie można powiedzieć tego samego o rodzinie mojej żony. Mama pracuje jako wicedyrektor w szkole podstawowej, a tata prowadzi własną działalność – tam wszyscy są wykształceni, nie ma nikogo, kto nie byłby po studiach. Wiedziałem, że to może rodzić pewne problemy i początkowo mogą mnie nie akceptować, ale nie sądziłem, że aż tak.
To oczywiste, że rodzice chcą dla dziecka najlepiej, szczególnie dla córki. Najpewniej wymarzyli sobie dla niej chłopaka z bogatego domu, z drogim samochodem i najlepiej własnym domem. Nie ma w tym nic złego, ale ja nie mogłem sprostać tak wygórowanym oczekiwaniom. Na studiach pomiędzy wykładami pracowałem jako kelner i wynajmowałem dwuosobowy pokój w akademiku. Moja obecna żona to niezwykle skromna i wartościowa osoba. Ona nie zwracała uwagi na takie rzeczy, liczyły się dla niej uczucia i szczerość drugiego człowieka.
Choć nie otrzymałem z domu bogactwa materialnego, to nauczono mnie tego, co najważniejsze – dobroci do drugiego człowieka. I właśnie to dobre serce urzekło moją żonę. Zaraz po studiach wiedzieliśmy, że chcemy wziąć ślub i założyć wspólną rodzinę. Iść przez życie z ukochaną osobą u boku, to najcenniejszy skarb.
Niestety po kilku miesiącach nieudanych starań o dziecko, udaliśmy się do lekarza. Po badaniach okazało się, że jestem niepłodny. Oczywiście przyjmuję leki, stosuję się do zaleceń lekarza, ale nie ma pewności czy kiedykolwiek będę mógł mieć własne potomstwo. Nie robiliśmy z tego wielkiej tajemnicy i przy okazji pytań w trakcie rodzinnego spotkania opowiedzieliśmy o naszej sytuacji.
Tak jak myślałem, że teściowa nie akceptuje mojego pochodzenia i stanu konta, tak nie przypuszczałem, że to dopiero początek. Cała rodzina, nawet najdalsi znajomi teściowej, wiedzą o naszych problemach. Naopowiadała, że jestem bezwartościowym mężczyzną i niczego nie jestem w stanie zapewnić jej córce. Żona mnie uspokaja i pociesza, ale nie czuję się komfortowo w tej sytuacji.
Boję się, że w pewnym momencie uwierzę w te wszystkie złe słowa teściowej i stracę godność nawet we własnych oczach…