Teściowa przysłała mi proszek do prania i grzejnik do suszenia kurtki męża.

„Wacław przyszedł do mnie. Dałam mu trochę proszku do czyszczenia, jest bardzo dobry. I wypierz mu marynarkę, ma plamę na łokciu. Do jutra nie wyschnie, dałam mu też grzejnik.

Nie wieszaj jej na grzejniku, postaw obok krzesło, a kurtkę połóż na krześle. Spojrzałam na metkę: pranie w 40 stopniach, wirowanie w 800. Nie różni się to niczym od 1000, a zaoszczędzisz energię.

Przynieś mi grzejnik jutro, jak kurtka wyschnie, a Wacław pójdzie do pracy. W domu jest zimno, ogrzewanie jeszcze nie włączone, w nocy marznę. Zniosę to dzisiaj, mam wełniane skarpety, prześpię się w nich i w szlafroku, żeby nie zamarznąć na śmierć. A jutro, przynieś, koniecznie przynieś, będę na Ciebie czekała”.

Taką wiadomość dostałam na komunikatorze społecznościowym.

Przeczytałam i prawie się popłakałam: matka, ryzykując zamarznięcie w zimną jesienną noc, bohatersko dała synowi grzejnik, dzięki czemu poszedłby jutro do pracy w czystej kurtce. Żona jest leniwa, nie pomyślała, żeby wyprać kurtkę. Ojej, ojej…

Wacław wrócił do domu pół godziny później. Miał grzejnik i słoik proszku do czyszczenia, który jest sprzedawany w każdym supermarkecie sieciowym w granicach pięciu złotych za opakowanie.

Skrupulatnie obejrzałam kurtkę, zanim mąż zdążył ją zdjąć. Plama! Plama z białego prania na łokciu! Aah!

Wystarczyło przetrzeć ją wilgotną szmatką, by kurtka mogła śmiało konkurować z dziecięcą łezką w kategorii czystości.

Czy kurtka jest czysta? Jest czysta. Czy muszę ją umyć? Nie. Grzejnik, wyrwany z serca teściowej dla syna, nie był potrzebny. Zdecydowałam, że oddam męża i grzejnik w ręce matki.

– Jestem zmęczony, nie chce mi się nigdzie iść.

– A ja nie chcę jutro jechać do Twojej mamy z wózkiem, dzieckiem i grzejnikiem, dobrze? Po co w ogóle to przyniosłeś?

– Aby wysuszyć moją kurtkę.

– Czy muszę ją suszyć?

– Nie, nie musisz.

– W takim razie nie potrzebujemy go. Zanieś go z powrotem, bo Twoja matka będzie spała w szlafroku i wełnianych skarpetach. Wacław, powiedz mi, czy wiesz, gdzie dokładnie w naszym mieszkaniu jest pralka?

– Tak, wiem.

– A nie możesz sam, bez udziału mamy, wyprać zabrudzonej kurtki? Nie mogę się z nią dłużej wytrzymać! Wyjaśnij jej, że nie jesteś małym chłopcem. Jesteś żonaty, sam masz małe dziecko!

Wacław wziął grzejnik i poszedł do matki. Proszek poszedł prosto do śmieci, używam płynnego detergentu.

Mój mąż wrócił późno. Uspokajał matkę, bo płakała. Była zdenerwowana, jak zwykle: zawsze jest gotowa mi pomóc, ale ja odmawiam, nie przyjmuję pomocy.

I co z tym zrobić? Zawsze się denerwuje, płacze. Wiem, że to spektakl jednego aktora dla jednej publiczności. Dlaczego mój mąż nie może tego zrozumieć?

Oceń artykuł
TwojaCena
Teściowa przysłała mi proszek do prania i grzejnik do suszenia kurtki męża.