Kiedy widzisz parę o dużej różnicy statusu społecznego, od razu myślisz, że jedno z nich zaczęło związek dla zysku, a nie z miłości. Ale w przypadku Damiana i Sylwii wcale tak nie jest. Faktem jest, że pochodzili z dwóch różnych światów. Damian pochodzi z dość biednej rodziny i dorastał w nienajlepszych warunkach. Sylwia wręcz przeciwnie, od dziecka żyła w luksusach i nigdy niczego jej nie brakowało, bo jej ojciec jest właścicielem kilku firm i stał się bogaty jeszcze w latach dziewięćdziesiątych.
Mimo podejrzeń ojca Sylwii, że Damian spotyka się z nią dla pieniędzy, dziewczyna była pewna szczerości uczuć narzeczonego, bo nie raz udowodnił, że szczerze ją kocha. Tak było na przykład wtedy, gdy Sylwia trafiła do szpitala. Przez 3 dni non stop był przy niej i nawet na chwilę jej nie opuścił. Siedział w sali, trzymał ją za rękę i ze wszystkich sił próbował umilić jej ten czas. Pomimo, że nie zarabiał dużo, nigdy nie żałował pieniędzy na swoją dziewczynę – dawał jej kwiaty bez okazji i kupował drobne upominki, by sprawić jej przyjemność. Damian naprawdę nie widzi w Sylwii „kopalni złota”.
Sedno tej historii wydarzyło się parę dni przed ślubem pary. W prezencie dla nowożeńców rodzice Sylwii kupili im duże mieszkanie w dobrej okolicy. Informując o prezencie, ojciec panny młodej, chcąc mieć 100% pewności, że Damian nie żeni się z jego córką dla pieniędzy, zadał mu jedno pytanie:
-Damian, czy masz coś przeciwko, żeby mieszkanie było zapisane tylko na Sylwię?
Chłopak spojrzał na teścia i odpowiedział:
– Oczywiście, nie mam nic przeciwko temu. Kocham Sylwię i będę ją kochał zawsze, nawet gdyby nie miała ani grosza. O dziwo, parę dni temu rozmawialiśmy właśnie o kwestiach finansowych. Powiedziałem Sylwii, że chciałbym podpisać intercyzę, bo nie chcę, żeby kiedykolwiek pieniądze nas poróżniły.
Słowa Damiana potwierdziły szczerość jego uczuć. Ojciec Sylwii utwierdził się w przekonaniu, że chłopak jest uczciwy i godny jego córki.