Razem z żoną, przez całe życie wypruwaliśmy sobie żyły, żeby nasza córka miała wszystkiego pod dostatkiem.
Ciężko pracowaliśmy i oszczędzaliśmy na jej wykształcenie. Kiedy Aldona rozpoczęła w końcu naukę na uniwersytecie, bardzo się zmieniła. Weszła w nowe środowisko ale początkowo nie chcieliśmy zbyt ingerować.
– Mamo, tato, czy wy w ogóle mnie nie kochacie? — zaczęła Aldona.
– Skąd Ci to przyszło do głowy, co to za myśli?
– W dalszym ciągu jestem zmuszona korzystać z komunikacji miejskiej. Wszyscy moi znajomi ze studiów mają własne samochody. Ja też potrzebuję samochodu, nie mogę wiecznie jeździć autobusem.
Aldona nie przestawała mówić nowym aucie. Po długich dyskusjach postanowiliśmy się poświęcić dla dziecka. Sprzedaliśmy naszą starą skodę, aby kupić Aldonie jej wymarzony pojazd. Jednak jej reakcja była bardzo rozczarowująca.
– Mamo, tato, co jest za słupem na naszym podwórku? Kto teraz jeździ takim starym samochodem?
-Ale sprzedaliśmy wszystko co mamy najcenniejszego, żeby kupić Ci to auto? Wybraliśmy najlepszy…
– …wybraliście najgorzej. Ten samochód jest w moim wieku. Rodzice moich znajomych z klasy kupują droższe i sprawniejsze samochody.
Nie wierzyliśmy z żoną własnym uszom, że z ust naszej małej córeczki padają słowa takiej niewdzięczności. Tego dnia postanowiliśmy, że nie będziemy jej więcej dawać żadnych dodatkowych pieniędzy. Ona i tak tego nie docenia. Sprzedaliśmy samochód i kupiliśmy dwa bilety lotnicze. Za tydzień polecimy z mężem na dwutygodniowe wczasy.