W mojej rodzinie jest ciotka Marzena, która sama wychowała dzieci, syna – Wojtka i córkę – Anetę, teraz są oczywiście dorośli.
Dlatego, że moja ciocia zawsze starała się zrekompensować dzieciom dorastanie bez ojca, w rezultacie nie była w stanie zaakceptować ich jako osób dorosłych i niezależnych. Niemniej jednak dzieci były już w pełni dorosłe.
Wciąż pamiętam naszą rozmowę, kiedy ciocia Marzena rozpłakała się i powiedziała:
– Wojtek po ślubie!
Byliśmy zdezorientowani, ale nie od razu zadawaliśmy pytania. Najpierw nalaliśmy jej herbaty, a potem zasiedliśmy do rozmowy.
– Marzeno, czy miałaś na myśli, że Wojtek się zaręczył? Dlaczego takie łzy? Powinnaś być szczęśliwa! – matka zaczęła.
– Nie! Gdyby się zaręczył! To znaczy, może był zaręczony, ale nic mi nie powiedział! – usłyszeliśmy w odpowiedzi.
– Marzeno, wytłumacz mi – poprosiła moja mama.
– Czy wiesz, że poznał Natalię?
– Tak, wiem. Dobra dziewczyna!
– Nie, nie lubię jej! – zawołała ciocia Marzena. – Dziś przyszli do mnie z ciastem i położyli przede mną akt ślubu. Postawili mnie przed faktem dokonanym.
– Nasz Wojtek? Jest zawsze tak uprzejmy i posłuszny, nie mógł tego zrobić!
– A jednak zrobił! Całe życie pracowałam dla niego, aby mógł stać się dobrym człowiekiem. Jak on mógł? To wszystko przez Natalię, przekonała go!
– Ciociu nie przesadzasz? Wojtek zawsze sam decydował o sobie. Nikomu nie powiedzieli o tym, co planują? – wtrąciłam się do rozmowy, nie zwracając uwagi na mamę.
– Powiedzieli, że nikt nie wie, nawet rodzice Natalii.
– Widzisz? Chcieli Cię zaskoczyć. Wiele osób bierze teraz ślub w ten sposób.
Tego dnia długo uspokajaliśmy ciocię Marzenę i przekonaliśmy ją, że wszystko jest w porządku i że to był wybór jej syna.
Jednak życie postawiło wszystko na swoim miejscu. Gdy tylko nowożeńcy mieli dziecko, ciocia zmieniła się nie do poznania. Otrzymawszy status babci, po prostu zakochała się w swoim wnuku i od teraz nazywała swoją synową własną córką.