Wcześniej byłam już żoną, ale mój pierwszy związek nie przetrwał. Nie wyniosłam z niego nic, ale i tak nie mieliśmy wiele. Żyliśmy w wynajętym domu, odkładaliśmy każdy grosz na kredyt hipoteczny, a po rozwodzie podzieliliśmy nasze oszczędności równo. Wtedy zmarła moja matka, a ja i mój brat sprzedaliśmy jej dom i kupiliśmy dwa mniejsze. Kilka miesięcy później poznałam mojego obecnego męża. Zaskoczyło mnie, jak szybko chciał mnie zapoznać z rodzicami, ale miałam już swoje lata, nie było na co czekać.
Po pewnym czasie przyszła teściowa opowiedziała mi o byłej dziewczynie, która – jak twierdziła – nie miała ani grosza przy duszy. Ta dziewczyna, jak wynika z historii, była zainteresowana tylko ich majątkiem. Zrozumiałam wtedy, że patrzy na mnie wyłącznie przez pryzmat pieniędzy.
Dla mojej teściowej najważniejsze jest, że mam dobrą pracę i oszczędności, nie to, że kocham jej syna. Niezależnie od szczerości moich uczuć, wydaje się, że bezpieczeństwo finansowe jest dla niej priorytetem.
Po ślubie zdecydowaliśmy się sprzedać moje mieszkanie i kupić większe. Kiedy powiedziałam o tym mojemu bratu, szybko mi uświadomił, co robię.
– Czy Ty zwariowałaś? Bez względu na to, jak silna jest miłość, musisz myśleć o swoim bezpieczeństwie. Sprzedasz swoje mieszkanie, kupisz większe, a potem podzielisz je na pół, kiedy się rozstaniesz? Masz zainwestowane w to dodatkowe pieniądze.
Zrozumiałam, że ma rację. Powiedziałam o tym mężowi, mówiąc:
– Musimy sporządzić intercyzę.
Zgodził się, nie mówiąc matce. Ja, niestety, przypadkiem zdradziłam sekret, co zapoczątkowało konflikt.
Teraz teściowa obraża mnie przy każdej okazji, mówiąc, że jestem chciwa. Na dodatek podburza męża i tylko prowokuje nasze kłótnie – mówi, że jeśli mu nie zaufam, nie będziemy nigdy dobra rodziną. I na nic tłumaczę im, że to nie jest oznaka braku zaufania, ale raczej oznaka tego, że jestem odpowiedzialna i praktyczna.
Nie chodzi o to, że nie wierzę w naszą miłość, ale o to, że rozumiem, że miłość nie zawsze gwarantuje szczęśliwe zakończenie. Czy nie mam racji? Naprawdę w każdym małżeństwie temat intercyzy tak mocno dzieli ludzi?