Poznajcie mojego chłopaka…

– To mój nowy chłopak.- Marcelina wskazała na potężnego faceta w nakryciu głowy, który trzymał ją za rękę. – Poznajcie się. To jest Miłosz.

Rodzice wpatrywali się w córkę, a potem spojrzeli na siebie.

– Ile ten chłopiec ma lat? – grzecznie, jak to możliwe, zapytał tata.

– Już dwadzieścia – uśmiechnęła się radośnie córka i dodała.- Jest starszy o rok.

– To znaczy… – wyciągnął tata i spojrzał jeszcze raz na żonę, spodziewając się, że może coś powie. Ale ta, jakby język połknęła, patrząc na gęsto pomalowane ręce faceta.

-Ciekawe… – tata też zaczął rozważać faceta. Był bardziej zaskoczony budową chłopaka, miał wrażenie, że ten Miłosz nawet śpiąc trenuje. – Czy Miłosz może podnieść szafę? Sam, bez wsparcia?

– Jaką szafę?- zapytał chłopak i z chęcią zrobił krok do przodu. – Lubię podnosić ciężary.

– Powiedz mi, czy to wszystko się zmywa? – nareszcie, wypowiedziała się też mama, pokazując palcem na nakłutą czaszkę, która na wpół zerkała spod krótkiego rękawa koszulki. – Czy to jest już na tobie na zawsze?

Miłosz nie zrozumiał pytania i był wyraźnie zdezorientowany.

– To na zawsze, mamo! – córka błysnęła.

– Na zawsze… – powtórzyła smutno mama. – Rozumiem, że wszystkie rysunki na ciele są swoistymi symbolami. Ale czaszka … co symbolizuje?

– Symbolizuje, że wszyscy jesteśmy śmiertelni – odpowiedział Miłosz i czekał na nowe pytanie.

– Rozumiesz? – ojciec spojrzał uważnie na matkę. – Jak długo nie wiedzieliśmy, że wszyscy ludzie są śmiertelni. A potem-raz-spojrzeliśmy na właściwy tatuaż i natychmiast poczuliśmy się mądrzy. Na tym ciele prawdopodobnie cała encyklopedia życia jest nakłuta. A duże mięśnie na ciele są potrzebne osobie, aby mieć więcej miejsca na rysowanie różnych symboli. Żeby wszystko pasowało. Prawda, chłopcze?

Sądząc po zdezorientowanej twarzy chłopaka, znowu czegoś nie zrozumiał, ale córka natychmiast stanęła w jego obronie.

– No, co Ty, prawda?! Znalazłeś coś do powiedzenia na pierwszym spotkaniu? Nigdy nie widziałeś tatuażu? Przestań, tato!

– Naprawdę! – opamiętał się ojciec. – Nakryj na stół, Wyjmij moją nalewkę z lodówki. Będziemy opijać symbole Miłosza! Powie nam teraz wiele rzeczy! Sądząc po jego oczach, jest mądrym facetem! Wie, że jesteśmy śmiertelni, a to dużo!

-Nie, Nie, Nie… — Miłosz wystawił rękę przed sobą. – Nie piję alkoholu. Nawiasem mówiąc, alkohol skraca życie.

— Dokładnie… – przytaknął ojciec. – A o tym nie masz nic na ciele?

— Nie… – zmieszał się chłopak.

– No dobra, więc będziesz pił sok. Mamy mnóstwo soku. Zrobiliśmy własny i nikt go nie pije. I po co to było? A okazało się, że czekał na Ciebie. Wszystko w tym życiu nie odbywa się na próżno! Nie bez powodu! O to by jeszcze tatuaż o soku zrobić…

— Tak… Chodźmy na obiad … – mama powoli zaczęła dochodzić do siebie. – Posiedzimy, poznamy się bliżej.

– Nie, mamo, spieszymy się! – zawołała córka. – Wpadliśmy na chwilę. Wezmę tenisówki i idę z Miłoszem na salę. Chcę pięknie wyrzeźbić ciało, a na nim zrobić tatuaże!

– Tatuaże? – mama jęknęła. – Po co ci to? Jesteś dziewczyną!

– Mamo, nie bój się, nie zrobię czaszki.

Dziewczyna wrzuciła do plecaka sportowe buty i szybko zniknęła za drzwiami.  Matka i ojciec usiedli na kanapie i zamilkli przez długi czas.

— Tak…-powiedział w końcu ojciec. – To pokolenie jest zupełnie inne. Może jakoś przyzwyczaimy się do tego Miłosza…

– A ja już prawie się do niego przyzwyczaiłam…

– Mówiłaś o Miłoszu czy nowym pokoleniu? Do kogo prawie się przyzwyczaiłaś?

– Mówię o Miłoszu.

-A ja o nowe pokolenie pytałem…

I znowu zamilkli.

Oceń artykuł
TwojaCena
Poznajcie mojego chłopaka…