Mój mąż i ja byliśmy małżeństwem od około trzydziestu lat. Wszystko z pozoru funkcjonowało u nas dobrze, mamy dwie córki i trzypokojowe mieszkanie. Dopiero przez ostatnie dziesięć lat małżeństwa, po opuszczeniu wszystkich głównych trudności, mój mąż zasmucał mnie.
Wracał wieczorem do domu z pracy i mówił, jaki jest dobry i jakiego ma pecha z nami, a my mamy szczęście z nim. Początkowo takie narzekania były rzadkie, kilka razy w miesiącu, potem co tydzień, a ostatecznie zamieniły się w codzienny element dnia. Żadne rozmowy nie pomogły, nic nie zadziałało, było tylko gorzej. Stanowczo też odmówił rozwodu czy separacji. Ogólnie nie życie, ale ciągłe kłótnie.
I nagle się zmienił. Uspokoił się, nabrał swobody, wracał do domu i spacerował po mieszkaniu z uśmiechem.
A potem spotkałam przypadkowo w sklepie koleżankę mojego męża, Ninę.
– Och, dobrze, że Cię zauważyłam – Nina wskoczyła na mnie. – Naprawdę chciałam Cię zobaczyć! Wiesz czy nie?
– Co powinnam wiedzieć – zapytałam.
– Czy wiesz, że Twój mąż ma kochankę? – Nina krzyknęła szeptem, jej oczy były okrągłe.
– O czym Ty mówisz? – byłam zaskoczona. – Żartujesz!
– Nie. To nowa sekretarka, o dziesięć lat młodsza. Myślałam, że wiesz. Cóż, nie mów, że wiesz ode mnie. Nic nie powiedziałam.
– Nie bój się, nic nie powiem Dziękuję Ci za wiadomość.
– Nie jesteś zdenerwowana? – Nina była zaskoczona.
Wróciłam do domu i długo myślałam. Mój mąż od lat urządza nam awantury, a sam zachowuje się podle. Bardzo chciałam się rozwieść. Od tego dnia zaczęłam codziennie prać i prasować koszule męża. Osobiście szyłam każde dziurawe ubranie i perfumowałam garnitury. Mój mąż stał się jeszcze szczęśliwszy.
Po jakimś czasie pojawił się pewnego wieczoru i powiedział:
– To wszystko, musimy się rozstać. Zakochałem się w innej kobiecie.
Nie dałam po sobie poznać, że bardzo się ucieszyłam z tej wiadomości. Powiedziałam ze smutkiem:
– Zgadza się. Jesteśmy razem od tylu lat, nasze córki są duże.
– Musimy zamienić mieszkanie na dwupokojowe i jednopokojowe. Ja wezmę dwa pokoje, a Ty jeden, zgadzasz się?
– Oczywiście, weź mieszkanie dwupokojowe i nasze córki zamieszkają u Was, zgadzam się.
– Jak to u nas?
– No cóż, nasza trójka nie zmieści się w jednym pokoju.
– Jaka Ty jesteś kupiecka! Och, miałem z Tobą pecha! Dobrze, że na starość poznałem dobrą kobietę, chociaż teraz będę żył w miłości i szczęściu.
Wszystko wydarzyło się szybko, rozwiedliśmy się, a ja i moje córki odetchnęłyśmy. Nie mogłyśmy nacieszyć się ciszą i spokojem. Postanowiłyśmy wyjechać wraz z córkami na odpoczynek. To był dobry czas na takie wyprawy, córki były już duże, a ja nie miałam już mężczyzny, który by mnie ograniczał. Na świecie jest tyle ciekawych i pięknych miejsc, które warto odwiedzić.
A były mąż przyszedł do nas rok później i mówi:
– Ugotowałabyś mi zupę? Tak bardzo tęsknię za Twoim jedzeniem.
– Nie, nie ugotuję. Jestem teraz na diecie. Pozwól swojej młodej żonie gotować dla Ciebie zupy, jesteście ze sobą bardzo szczęśliwi.