Noworoczna kłótnia o świąteczny stół.

Wszyscy znamy przysłowie „Jaki Sylwester, taki cały rok”.

Tym razem postanowiliśmy świętować Nowy Rok wspólnie z naszą dalszą rodziną, wcześniej ustaliliśmy świąteczne menu oraz godzinę spotkania. Postanowiliśmy świętować u jednej z sióstr, ponieważ mieszka ona w centrum miasta, gdzie łatwo jest wszystkim dojechać.

Każdy z nas otrzymał listę niezbędnych produktów, które należy kupić, aby przygotować potrawy. Byłam odpowiedzialna za owoce morza, mianowicie łososia, krewetki, kawior, kupiłam też makrelę. Zakupy wyniosły mnie około dwustu pięćdziesięciu złotych, ponieważ zaproszonych gości nie było mało. Brat wraz z żoną musieli zapewnić nam owoce, mandarynki, ananasy, i tym podobne. Każdy w towarzystwie ma dzieci, więc nie można obejść się bez tego. Kolejne małżeństwo musiało zakupić słodkości, cukierki, ciasta.

Natomiast nasza siostra, u której spędzaliśmy ten wieczór zajmowała się przyrządzaniem gorących potraw oraz sałatek. Postanowiliśmy zebrać się o godzinie 20.00, aby zakończyć wszystkie przygotowania i usiąść przy stole.

A teraz kwestia, która mnie zdenerwowała, i doprowadziła do kłótni.

Para, która odpowiedzialna była za owoce wydała jedynie pięćdziesiąt złotych, twierdząc, że dla takiej ilości osób wystarczy pół kilograma mandarynek, jeden ananas, pięć jabłek i kilka sztuk kiwi. Ich wszystkie zakupy zmieściły się w małej reklamówce. Za to ich apetyt był ogromny! Nie żałowałam swoich pieniędzy, a wydałam ich niemało, dodatkowo znalazłam czas, aby pomóc siostrze w przygotowaniu ciepłych posiłków. Para, która zajmowała się deserami, przyniosła najtańsze cukierki, ciasto i słodycze, których cena nie przekracza kilkunastu złotych.

Każdy z nich miał nadzieje oszczędzić jak najwięcej, a jednocześnie najeść się za darmo. Nie jesteśmy zamożnymi osobami, a raczej przeciętnymi, ale tutaj nie chodzi o to, chciałam jedynie aby na naszym świątecznym stole niczego nie brakowało, a nasze dzieci mogły jeść ile chcą. Początkowo uznałam, że najlepszym posunięciem z mojej strony będzie milczenie, tak jak zrobiła to moja siostra, ale przy rozpakowywaniu prezentów nie mogłam powstrzymać emocji. Każda para ma dwójkę dzieci, osobiście nie żałowałam pieniędzy na podarunki, każdemu kupiłam coś porządnego, bez względu, czy były to moje dzieci, czy nie. Chłopcy dostali samoloty na pilot, dziewczynki lalki.

Niestety to była kolejna rzecz, na której nasi krewni postanowili zaoszczędzić, swoim dzieciom kupili wszystko, co droższe, a innym, jakieś tanie, plastikowe zabawki. To był zapalnik dla mnie, i mojej siostry. Powiedziałyśmy im wszystko, co leżało nam na sercu. My starałyśmy przygotować wszystko jak najlepiej, a oni nawet w kwestii prezentów się nie postarali.

Niektórzy z was powiedzieliby, że mogłyśmy powstrzymać się od kłótni w Nowy Rok, ale nie wytrzymałyśmy, okazali zwyczajny brak szacunku. Najbliższa rodzina nie powinna się tak zachowywać. Jak można oszczędzać na własnej rodzinie? Niestety nie udało nam się nic im wytłumaczyć, w odpowiedzi usłyszałyśmy, że jesteśmy chciwe, a oni nie mają pieniędzy. Pragnę podkreślić, że ich pensja jest wyższa niż nasze dochody. Mogłyśmy się nie odzywać, pokłóciliśmy się i każdy wrócił do domu.

Oto jak świętowaliśmy Nowy Rok.

Oceń artykuł
TwojaCena
Noworoczna kłótnia o świąteczny stół.