Mam na imię Natalia, niedługo kończę 65 lat. Nadal pamiętam ten dzień, który zmienił moje życie na zawsze.
Mój mąż zmarł dawno temu, córka ukończyła szkołę i wyjechała do innego miasta. Po studiach znalazła pracę i została tam na stałe, ja zostałam sama.
To był weekend, wstałam rano i zrobiłam sobie śniadanie, potem postanowiłam, że pójdę do sklepu po chleb i może kupię coś ładnego.
Po zakupy szłam przez park, pod drzewem zauważyłam jakieś duże pudło, postanowiłam podejść. Kiedy się zbliżyłam, paczka nagle się poruszyła. Zdrętwiałam ze zdumienia i powoli zajrzałam do środka.
W pudle siedziała mała dziewczynka, nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Zadzwoniłam na policję, okazało się, że jej rodzice byli alkoholikami. Dziecko nie było im potrzebne, mieli już trójkę dzieci, więc matka ją wyrzuciła i spała w kartonie, w parku. Gdyby nie ja, to ta mała dziewczynka by umarła z wyziębienia i z głodu.
Oczywiście dziecko już nie trafiło do rodziców, lecz do domu dziecka. Po tym zdarzeniu, nie mogłam spać w nocy, cały czas myślałam o małej Kasi, bo tak miała na imię. Postanowiłam ją adoptować, chociaż wszyscy znajomi, przyjaciele, nawet moja córka, starali się mnie to tego zniechęcić. Córka mówiła:
– Mamo, po co to robisz? W końcu maż już 53 lata.
Jednak ja nie zmieniłam zdania i powiedziałam do córki:
– Jeszcze nie wyszłaś za mąż, nie mam wnuków. Jestem bardzo samotna, a Ty żyjesz tak daleko ode mnie, więc pozwól mi adoptować to dziecko.
Wkrótce Kasia pojawiła się w moim domu. Na początku było mi z nią naprawdę ciężko, w końcu byłam w podeszłym wieku i nikt mi nie pomagał, ale dałam radę. Aby być z dzieckiem w domu, rzuciłam pracę i zaczęłam wynajmować mieszkanie, które odziedziczyłam po mojej bezdzietnej ciotce. Żyłyśmy z Kasią za te pieniądze, a moja córka z czasem, zaczęła nam też pomagać.
Minęło dwanaście lat, Kasia wyrosła na wspaniałą dziewczynę, miłą, opiekuńczą i delikatną. Pomaga mi we wszystkim, zawsze mnie słucha. Nigdy nie żałowałam, że zabrałam ją do siebie. Jestem o nią spokojna, jeśli umrę, nie zostanie sama, zabierze ją do siebie moja córka, która nie wyszła za mąż i nie ma dzieci.