Napastnicy zaatakowali Marzenę w celach rabunkowych. Dopiero pół roku później, dowiedziała się, kim byli mężczyźni

Marzena pracowała w restauracji typu fast food. Była zarówno kasjerką, jak i kelnerką, wszystko na sali robiła sama. Właściciel lokalu Tomasz, miał problem z zatrudnieniem dobrego pracownika do bufetu, więc dziewczyna pracowała za trzech. W kawiarni była kolejka, ludzie krzyczeli:

– Czy możecie się pospieszyć?!

– Jestem sama na sali, mam dwie ręce, staram się jak mogę.

– Czy nie macie więcej ludzi? Dlaczego to tak długo trwa? – słuchała nieprzyjemnych komentarzy.

W głowie kobiety wirowało: frytki, cola, paragon. Burger, kawa, paragon. Pizza, sok, placki, paragon. Skończyła zmianę o 21.00, na zewnątrz było już ciemno. Wyczerpane dziewczyny z kuchni, wraz z Marzeną, opuściły kawiarnię i udały się w różnych kierunkach. Dziewczyna musiała przejść przez przejście podziemne. Było ciemno, świeciły się tylko dwie żarówki, na początku i na ońcu.

Podeszły do niej dwie osoby. Nie widziała ich twarzy, tylko sylwetki:

– Wyjmij z torebki wszystko co cenne, zdejmij kolczyki, ale nie krzycz, mam nóż.

Marzena przestraszyła się i zaczęła wykonywać polecenia. Obok przechodził mężczyzna z dużą torbą.

– Czy potrzebujesz pomocy? – Zapytał.

– Tak – odpowiedziała spokojnie.

Facet jakimś cudem obezwładnił rabusia, który upuścił kolczyki i w tym momencie zobaczyła jego twarz. Bohater przerzucił napastnika przez ramię, widać było, że ćwiczył sztuki walki. W ten sposób chłopak poznał dziewczynę, miał na imię Maciek. Był niski, ale bardzo sprawny i wysportowany.

– Czy mogę Cie odprowadzić do domu? Będziesz się czuła bezpiecznie.

Młodzi ludzie zaprzyjaźnili się, a pół roku później, zaczęli się spotykać.

Zamieszkali razem i zaprosili wspólnych znajomych na imprezę domową. Kiedy przyszli przyjaciele Maćka, Marzena bacznie ich obserwowała.

– To on! To on mnie napadł! Pamiętam jego kurtkę i tę bliznę koło oka – krzyknęła.

Nastąpiła niezręczna przerwa. Wtedy Maciek postanowił wszystko wyjaśnić. Rzecz w tym, że chłopak już od dawna miał na nią oko. Ona jednak zawsze wracała po pracy zmęczona i nie miał odwagi jej zaczepić. Tego dnia był też w restauracji, w której pracowała, ale nie zwróciła na niego uwagi. Wtedy zorganizował atak. Na początku była strasznie zła, ale potem wybuchła śmiechem. Dobrze, że tak się to skończyło.

Oceń artykuł
TwojaCena
Napastnicy zaatakowali Marzenę w celach rabunkowych. Dopiero pół roku później, dowiedziała się, kim byli mężczyźni