Krewni to z reguły ludzie, z których zawsze jesteś zadowolony. Ale w moim przypadku jest odwrotnie.
Zatrudniłem się w fabryce w ekipie remontowej. Pracowałem przez prawie miesiąc przez dwanaście godzin bez wolnego weekendu. Wszystko mi się układało. Dobrze płacili , ale jasne, że krewni dowiedzieli się gdzie pracuję.
Wracajac do domu po ciężkim dniu pracy, zatrzymała mnie ciocia Aniela.
– Och, właśnie Cię wspominałam!- mówi uśmiechnięta Ciocia Aniela.
– Witam – odpowiedziałem.
– Coś schudłeś…
– Pracuję – odpowiedziałem sucho, zdając sobie sprawę, do czego prowadzą takie rozmowy.
– A nie wziąłbyś Pawełka do pracy?!
– Niech idzie do działu kadr- odpowiadam niewzruszony.
– Może z tobą pracować?!
– No, może – zgodziłem się – niech jutro przyjedzie do nas z dokumentami, ja zaprowadzę go do szefa, a tam już od niego zależy…
– Odwdzięczymy Ci się! – zapewniła mnie Ciocia.
– Nie trzeba, nie potrzebuję wdzięczności – odpowiedziałem szorstko.
***
Następnego ranka stałem w korytarzu firmy i czekałem na Pawła. Nie lubiliśmy się, chociaż był moim kuzynem.
Kiedy nie mogłem się go doczekać, wybrałem jego numer. Telefon był wyłączony. Dziwne to wszystko, widzę, że tak potrzebuje tej pracy – pomyślałem i pobiegłem do szatni, żeby się przebrać.
Bliżej obiadu zadzwonił do mnie kuzyn.
– Jestem w pobliżu fabrycznych przejść, gdzie mam iść?
– Idź do domu – odpowiedziałem poważnie.
– Ale jak?
– Normalnie, czekałem na ciebie rano!
– Zaspałem!
– A mama Ci nie powiedziała, że czekam na ciebie rano?
– Co za różnica. Przyszedłem, wyjdź i poprowadź mnie do szefa!
– Paweł, przesadzasz. Rano trzeba było przyjść, szef jest teraz w zakładzie. Gdzie mam go teraz szukać?!
– Znajdziesz go gdzieś!
– Pracuję teraz. Podejdź jutro rano. – powiedziałem i odłożyłem słuchawkę.
Oto kuzyn… Po dwudziestu minutach zadzwoniła Ciocia Aniela.
– Dlaczego nie poszedłeś z Pawłem szefa?
– Bo on woli spać niż pracować…
– Jutro przyjdzie wcześnie rano, zaprowadź go do szefa tak, jak obiecałeś.
– Dobrze – zgodziłem się zdając sobie sprawę, że na próżno w to wszystko się angażuję.
Rano przyszedł kuzyn, jednak wyczuwalny był od niego alkohol.
-Nie wpuszczą cię do fabryki, a szef pijanych nie lubi. – powiedziałem.
Przez długi czas musiałem wyjaśnić krewnemu zasady fabryczne i zasady normalnego zachowania w pracy. W końcu poszedłem do pracy, a Paweł do domu…Po południu po raz kolejny zadzwoniła ciotka.
– Jak wiedziałeś, że nie załatwisz pracy Pawłowi, to po co głowę nam zawracałeś?!
– To Paweł nawalił. Przyszedł pijany.
– Paweł wczoraj nie pił, co wymyślasz!? – zaczęła mnie zapewniać Ciocia.
– Niech twój Paweł idzie do działu kadr i sam szuka pracy, nie jestem jego asystentem – przyznałem szczerze.
– Z tobą to zawsze tak jest! – wykrzyczała Aniela.
– No i dobrze-dodałem. Od tego czasu nie komunikujemy się.
Zarówno Ciocia, jak i Paweł obrazili się na mnie.
Miesiąc później dowiedziałem się, że Paweł dostał pracę w fabryce, jako ślusarz, ale tydzień później został poproszony o napisanie wypowiedzenia z własnej woli za pijaństwo. Tak to jest pomagać krewnym…