Moja swatka jest znacznie młodsza ode mnie, zdrowo się odżywia, potrafi się dobrze ubrać. Niedawno dowiedziałam się, że mój zięć daje swojej matce połowę pensji. Moja córka milczy, nie chce wtrącać się do ich rodziny, ale ja stwierdziłam, że nie powinno tak być i wybrałam się do jego matki. Swatka powitała mnie radośnie, poczęstowała drogimi potrawami, na które od lat mnie nie stać. Powiedziałam jej, żeby w końcu znalazła pracę.

Mam dorosłą córkę, więc jestem teściową od dawna. Zwykle rodzice nie są zadowoleni z partnerów swoich dzieci, ale u nas jest inaczej. Nie należymy do osób, które potrafią tylko dyskutować o tym, jak źle trafiły ich córki. Dla mnie wiadome jest to, że młoda rodzina nie staje się idealna od razu. Ja mam bardzo dobrego zięcia, jest porządnym, pracującym człowiekiem. Nigdy nie odmówi mi pomocy, i zawsze wysłucha moich rad.

Wiadomo, że często u młodych jest z tym ciężko, zazwyczaj myślą, że wszystko wiedzą najlepiej, jednak raczej się to nie sprawdza, oczywiście nie we wszystkich przypadkach, ale myślę, że osoby starsze mają większe doświadczenie. Od początku się dogadywaliśmy, jeśli jednak występowały między nami jakieś spięcia, rzadko bo rzadko, ale zdarzały się, wtedy potrafiliśmy od razu na spokojnie to przedyskutować.

Nigdy się na siebie nie obrażamy, kłótnią czy brakiem rozmowy nie rozwiążemy żadnego problemu. Za to moja córka ma dosyć trudny charakter, łatwiej jest dogadać mi się z jej mężem. Mieszkamy w jednym mieście, jego matka też. Ja ze swoim mężem rozwiodłam się piętnaście lat temu, więc on od dawna nie należy do naszej rodziny. Każdy z nas ma własne mieszkanie, dzieci mieszkają osobno, więc wydaje się, że nie powinno być żadnych problemów, a jednak, problem mamy właśnie w swatce. Co więcej, Tylko ja widzę ten problem.

Jest kobietą wolną, młodszą, w życiu nie przepracowała nawet jednego dnia. Wiele razy próbowała ułożyć swoje życie osobiste, spotykała się z wieloma osobami. Nasze miasto jest małe, każdy wie wszystko o każdym, więc tworzy się pełno plotek na jej temat. Dodatkowo syn oddaje jej pół swojej wypłaty, on nie jest biznesmenem, nie stać go na to. Według niego to konieczne, jest mu zwyczajnie szkoda matki. Staram się sama jak mogę pomagać młodym. Córka milczy, nie wypowiada się na temat tej sytuacji. Boi się. Sama postanowiłam wybrać się do tej kobiety. Myślałam, że pogadamy normalnie, jak ludzie.

Wydawało mi się, że może obudzę w niej jakieś sumienie. Nie jest chora, ani w podeszłym wieku, może sama na siebie zarabiać. Synowi byłoby łatwiej, ale gdzie tam! Powiedziała mi, że nie będzie pracować za grosze, bo pewnie przyjmą ją tylko do pracy przy jakimś sprzątaniu, dodatkowo oczywiście obraziła się na mnie.

Jak mam rozwiązać ten problem? Nikt oprócz mnie tego nie widzi, a mi naprawdę szkoda młodych, powinni inwestować w siebie i swoje życie, a nie innych…

Oceń artykuł
TwojaCena
Moja swatka jest znacznie młodsza ode mnie, zdrowo się odżywia, potrafi się dobrze ubrać. Niedawno dowiedziałam się, że mój zięć daje swojej matce połowę pensji. Moja córka milczy, nie chce wtrącać się do ich rodziny, ale ja stwierdziłam, że nie powinno tak być i wybrałam się do jego matki. Swatka powitała mnie radośnie, poczęstowała drogimi potrawami, na które od lat mnie nie stać. Powiedziałam jej, żeby w końcu znalazła pracę.