Moja mama zawsze powtarzała, żeby nie wybierać na współmałżonka kogoś, kto ma takie samo imię jak twoja matka lub ojciec, bo sprowadzi to na wasz związek nieszczęście. Ja oczywiście nigdy nie wierzyłem w takie zabobony, więc nie brałem sobie takich rad do serca. Gdy wyprowadziłem się do Warszawy na studia, poznałem cudowną dziewczynę. Długo myślałem o tym, jak do niej zagadnąć, a gdy w końcu zapytałem ją o imię, okazało się, że ma na imię Maria, czyli dokładnie tak jak moja mama. Mimo ostrzeżeń mamy, zdecydowałem się z nią związać, a po dwóch latach poprosiłem ją o rękę. Mieliśmy przed sobą świetne życie, planowaliśmy ślub, rozmawialiśmy o dzieciach. Nawet żartowaliśmy o tym, że córkę też nazwiemy Marysia i zrobimy z tego rodzinne imię.
Na miesiąc przed ślubem wydarzyło się jednak coś, co przekreśliło wszystkie wspólne plany i marzenia. Marysia dostała propozycję rewelacyjnej pracy, dla której musiałaby się przeprowadzić do Izraela. Nie chciałem stawać na drodze jej szczęściu, ale też nie byłem gotowy na przeprowadzkę do innego kraju, więc odwołaliśmy ślub i pojechała sama. Staraliśmy się utrzymać związek na odległość, a raczej to ja się starałem. Ciągle czekałem na jej wiadomości, które z dnia na dzień stawały się coraz rzadsze, aż w końcu przestały przychodzić. Ostatnia z nich poinformowała mnie, że moja narzeczona kogoś poznała i to z nim chce teraz być. Reszty dowiadywałem się z jej mediów społecznościowych. W czasie, gdy ja leczyłem złamane serce, ona przyjęła jego zaręczyny, a w ciągu kolejnych kilku miesięcy wzięli ślub i doczekali się dziecka. Ostatecznym ciosem jaki mi zadała, było imię ich córki – Marie.
Od tego wydarzenia minęło już 5 lat, ale przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Marysia rozwiodła się z mężem i wróciła z córką do Polski. Napisała do mnie wiadomość, że wtedy popełniła błąd i chciałaby to naprawić i spróbować jeszcze raz, bo nigdy nie przestała mnie kochać. Ja jednak nie potrafię jej wybaczyć i dać drugiej szansy. Gdy moja mama zmarła 2 lata temu, postanowiłem, że w moim życiu nie ma już miejsca dla żadnej Marii.