Moja matka zmarła, gdy miałam zaledwie osiem lat, mój ojciec się załamał i upijał się do nieprzytomności. W domu często nie było nic do jedzenia, chodziłam ciągle głodna, byłam wychudzona. Żebrałam w szkole o jedzenie od koleżanek, źle się uczyłam, ubrania moje były brudne i w końcu zostało to zauważone.
Panie z opieki społecznej kilkakrotnie przychodziły do naszego domu, wkrótce ojciec dowiedział się, że grozi mu pozbawienie praw rodzicielskich. Na szczęście tata się opamiętał, przestał pić i kolejne kontrole przebiegały już bez zarzutów.
Po jakimś czasie ojciec powiedział mi, że chce, abym poznała kobietę, która mu się podoba i myśli ułożyć sobie z nią życie. Poszliśmy do domu cioci Joanny, ale niechętna byłam na to spotkanie, wspomnienia o mojej mamie były jeszcze świeże. Nie bardzo pochwalałam decyzję mojego taty, by spotykał się z tą kobietą, nie wyobrażałam sobie z nią zamieszkać.
Kiedy zaczęłyśmy rozmawiać, od razu wyczułam ciepło, jakie od niej biło, była spokojna, uśmiechnięta, z czułością głaskała mnie po ręce, bardzo ją polubiłam. Zaprzyjaźniłam się z jej synem, który był ode mnie o rok starszy i zaczęliśmy razem chodzić do klubu sportowego.
Tata był zachwycony naszymi relacjami i po miesiącu wprowadziliśmy się do jej domu, a nasze mieszkanie zostało wynajęte lokatorom, aby mieć dodatkowe źródło dochodu.
Mój ojciec nie zdążył ożenić się z ciocią, zginął pod kołami samochodu, prowadzonego przez pijanego kierowcę. Oficjalnie nikim dla niej nie byłam, więc opieka społeczna zabrała mnie do domu dziecka. Kiedy wyjechałam, ciocia Joanna obiecała, że zabierze mnie z powrotem tak szybko, jak tylko będzie mogła.
Dotrzymała słowa i po dwóch miesiącach byłam z powrotem w jej domu. Te dwa miesiące to aż nadto czasu, by doświadczyć surowej atmosfery domu dziecka, w którym przebywałam. Byłam bardzo wdzięczna mojej wybawczyni, że mnie nie opuściła, ale została prawdziwą, moją drugą mamą i później kiedy zaczęłam tak do niej mówić, miała łzy w oczach. Jest wspaniałą kobietą a jej syn jest dla mnie prawdziwym bratem.
Teraz jesteśmy dorośli, mamy swoje rodziny, ale mama Joanna nadal jest najbliższą osobą dla mnie i mojego brata. Została dwukrotną teściową, nigdy nie pokłóciła się z żoną mojego brata ani z moim mężem, ani razu nie usłyszałam od nich słowa „teściowa”. Zarówno zięć jak i synowa nazywają ją mamą Joasią, za jej dobroć i wyrozumiałość. Za każdym razem, gdy się do niej tak zwracają, w oczach naszej mamy pojawia się ogromna radość.