Kiedy moja córka zaszła w ciążę całą rodziną byliśmy szczęśliwi. Miało to być ich pierwsze dziecko. Mój zięć, Jan, był niezwykle szczęśliwy i podekscytowany faktem, że w końcu zostanie ojcem. Jednak po kilku tygodniach, kiedy usłyszeli, że Emilia spodziewa się bliźniaków dziewczynek, zięć nagle się wycofał.
Nie minął nawet tydzień, a on zaczął zachowywać się w stosunku do każdego opryskliwie. Zawsze był zdenerwowany albo naburmuszony, a jeszcze częściej po prostu siedział w ciszy i każdego ignorował. Córka była zaniepokojona zachowaniem męża, ale nie wiedziała, jak mu pomóc. Próbowała z nim rozmawiać, ale Jan tylko kiwał głową i nie odpowiadał.
Kiedy bliźniaczki urodziły się zdrowe, byliśmy wszyscy zadowoleni. Wszyscy, oprócz Jana. Zawsze miał jakieś wymówki, by uniknąć opieki nad dziećmi. Emilia zaczynała czuć się samotna i zaniedbana. To niepojęte, aby żona nie mogła liczyć na pomoc od męża.
Pewnego dnia Jan wyszedł z domu bez słowa. Emilka była zaniepokojona i nie wiedziała, co się dzieje. Dzwoniła do niego wiele razy, ale nie odbierał telefonu. Kilka godzin później wrócił do domu i od progu krzyczał:
– Nie chcę mieć córek! Chcę syna!
Była zszokowana. Próbowała z nim rozmawiać, ale Jan był nieugięty. Nie chciał słyszeć niczego, co nie było związane z posiadaniem syna.
Emilka próbowała porozmawiać z teściami, ale oni tylko odwrócili się od niej. Nie mieli ochoty słuchać o problemach swojego syna i synowej.
A tydzień temu Jan zdecydował, że musi odejść. Powiedział mojej córce, że nie może żyć w domu, w którym nie ma syna. Jestem załamana, jak ona sobie sama poradzi? A Jan? Jak można tak myśleć o swoich dzieciach? Przecież to nie koncert życzeń.