Mój nastoletni syn nie otrzymał zapłaty za wykonaną pracę.

Z racji tego, że nasze dzieci w wieku od 16 do 18 lat oficjalnie nie są już dziećmi, nie potrzebują pomocy i chcą same zarabiać, szukają dla siebie pracy.

Mój syn ma 17 lat. Zebrał zespół przyjaciół, nazwali go „WOW” i specjalizują się w różnych pracach, takich jak wyprowadzanie zwierząt na spacer, wynoszenie śmieci czy remontowanie. A ponieważ od początku lata mój syn był zatrudniony jako pomocnik przy budowaniu płotów i naprawianiu dachów, nabrał doświadczenia i teraz też sam potrafi zbudować płot i naprawić mały dach na budynkach gospodarczych.

Ale taka praca nie zawsze jest dostępna. Aby znaleźć nowych klientów, umieszczają ogłoszenia na ulicach naszej małej miejscowości. Nie zamieszczają ich w Internecie.

Jak wyjaśnił mój syn, ich oferty są skierowane do osób starszych, które z trudem mogą korzystać z komputerów. Nie pobierają wysokich cen, ponieważ nie są specjalistami i wykonują drobne prace. W ten sposób mój syn sam zarabia na gadżety i ubrania.

Pewnego dnia dostał zlecenie: trzeba zamurować zewnętrzny budynek. Syn tłumaczył, że wie jak kłaść dachówki, dach i stawiać płot, ale z tego typu pracami jeszcze się nie spotkał, więc odmówił.

Kobieta w średnim wieku, właścicielka, przekonywała go: – To nic trudnego, proszę, zgódź się.

Mój syn obejrzał miejsce pracy i podał cenę: 200 zł.

Pani zgodziła się nawet na więcej. Powiedziała, że zapłaci mu 300 zł.

Tak więc zostało to uzgodnione.

Mój syn zaczął pracować. On pracował, a gospodyni pilnowała. Za każdym razem, gdy czegoś nie rozumiał, dyskutował z nią o tym, jak wykonać to najlepiej. Tak minął pierwszy dzień.

I zaczął się drugi dzień. Wszystko było spokojne, syn pracował, kobieta nadzorowała.

Ale w momencie, kiedy do zrobienia pozostały już tylko drobiazgi, gospodyni zaczęła zrzędzić: – To jest złe, tamto jest złe. – A im bliżej końca pracy, tym mocniej narzekała.

Kiedy przyszło do zapłaty, mój syn zamiast ciężko zapracowanych pieniędzy dostał półgodzinny wykład.

Nie widziałam ani dzieła pracy, ani tej kobiety. Nie kwestionuję tego, że praca nie została wykonana tak dobrze, jak zrobiłby to fachowiec.

Ale kobieta wiedziała też, że nie zatrudnia profesjonalisty, tylko nastolatka. Profesjonalista kosztowałby ją więcej. I na dodatek, dwa dni oglądała pracę syna, a dopiero pod koniec zorientowała się, że coś jej nie pasuje?

Zaproponowałam, że pójdę i zobaczę na własne oczy, jaką pracę mój syn wykonał, że nie zasłużył ani na złotówkę. Ale mój syn zaprotestował – uważa się za bardzo dojrzałego i samodzielnego, nie chce, by mama ingerowała w jego sprawy.

To będzie jego pierwsze przykre doświadczenie zawodowe, ale moim zdaniem, przyda mu się w życiu.

Choć najciekawsze jest to, że ta kobieta nie miała odpowiednich materiałów do pracy, więc mój syn kupił je za własne pieniądze. One również nie zostały mu zwrócone.

Oceń artykuł
TwojaCena
Mój nastoletni syn nie otrzymał zapłaty za wykonaną pracę.