Matka Piotra opiekuje się synem od wielu lat, chociaż ma jeszcze dwie córki. Siostry męża przychodzą do matki raz na dwa miesiące, chociaż zapisała dom wszystkim trojgu dzieciom. Po raz ostatni siostry przyjechały na Boże Narodzenie, Piotr i ja tam nie poszliśmy, postanowiliśmy odpocząć. Kiedy wyjechali, przyniosłam teściowej śniadanie. Smakowało jej, a potem powiedziała, że dała córkom trochę pieniędzy, ponieważ wydały dużo na drogę i artykuły spożywcze. Otworzyłam szafę, a tam było tylko 5 tysięcy złotych. Mój mąż i ja odkładaliśmy tam emeryturę matki przez dwa lata.

Mieszkamy z mężem na wsi, mamy dwoje dzieci. Dzieci są już dorosłe, mają własne rodziny, mieszkają również w naszej wiosce. Mój mąż Piotr i ja staramy się im pomóc we wszystkim, stale zabieramy ich dzieci do siebie.

Na naszej wsi mieszkają także rodzice Piotra, ma on jeszcze dwie starsze siostry, mieszkają w mieście oddalonym o 200 kilometrów.

Ojciec Piotra dawno temu zmarł, matka została sama, jest już stara. Cała opieka nad nią spoczęła teraz na moich i męża barkach. Teraz potrzebuje codziennej opieki, ponieważ sama nie może już nic zrobić.

Siostry przyjeżdżają bardzo rzadko, mówią że mieszkają daleko, nie odwiedzają jej, nie mogą też zabrać jej do siebie, ponieważ obie nie mają dużych mieszkań, nikt nie ma miejsca. Tutaj na wsi powietrze jest świeże, warzywa i owoce, tutaj jest jej lepiej.

Nawiasem mówiąc, moja teściowa, nigdy mnie jakoś szczególnie nie traktowała, traktowała mnie jak kogoś obcego. Teraz wszystko wygląda tak, że głównie ja się nią opiekuję: gotuję, sprzątam, ubieram, mój mąż tego nie zrobi. Piotr jest człowiekiem bardzo dobrym i miłym, kocham go.

Już dawno zrezygnowałabym z opieki nad jego matką, ale szkoda mi go, bo to wszystko spoczywa na jego barkach. Z tymi ograniczeniami siostry męża przyjeżdżały jeszcze rzadziej, raz na kilka miesięcy.

Ostatni raz były w Boże Narodzenie, tego dnia Piotr i ja nie poszliśmy do matki, postanowiliśmy odpocząć w domu. A kiedy wyjechały, przyniosłam teściowej śniadanie. Matka męża zjadła, a potem powiedziała, że dała dzieciom trochę pieniędzy, ponieważ wydały na drogę i artykuły spożywcze. Od kilku lat odkładamy emeryturę matki Piotra w jej szafce, na wszelki wypadek, dostaje jej niewiele, ale zawsze to coś. Spojrzałam do szafy, a tam zostało tylko 5 tysięcy złotych, a przecież było o wiele więcej.

Nie obraziłam się na matkę męża, ponieważ sama jestem matką i rozumiem, że chce coś dać swoim dzieciom, ale jak mogły przyjąć te pieniądze dwie dorosłe osoby? Jak mogły wziąć tyle  pieniędzy od starszej matki, która jest niedołężna, a my ją pielęgnujemy i karmimy? Ma starą chatę, mimo to sporządziła testament, wszystkie troje dzieci ma rozdzielony majątek po równo, a siostry uważają to za sprawiedliwe.

Ręce mi opadają. Jakieś błędne koło. Nie możemy porzucić starej matki, bo co ludzie na wsi powiedzą o nas. I siedząc na obiedzie w domu, wiedząc, że ona tam siedzi i czeka, aż przyniesiemy jej coś do jedzenia, my też nie możemy tego zrobić.

Piotr wykonuje swój obowiązek w dobrej wierze, ale dlaczego wszystko jest takie niesprawiedliwe? Dlaczego w życiu okazuje się, że ktoś kto ma sumienie, robi wszystko, ma tylko więcej problemów? A ktoś jest bardziej przebiegły i żyje mu się łatwiej?

Oceń artykuł
TwojaCena
Matka Piotra opiekuje się synem od wielu lat, chociaż ma jeszcze dwie córki. Siostry męża przychodzą do matki raz na dwa miesiące, chociaż zapisała dom wszystkim trojgu dzieciom. Po raz ostatni siostry przyjechały na Boże Narodzenie, Piotr i ja tam nie poszliśmy, postanowiliśmy odpocząć. Kiedy wyjechali, przyniosłam teściowej śniadanie. Smakowało jej, a potem powiedziała, że dała córkom trochę pieniędzy, ponieważ wydały dużo na drogę i artykuły spożywcze. Otworzyłam szafę, a tam było tylko 5 tysięcy złotych. Mój mąż i ja odkładaliśmy tam emeryturę matki przez dwa lata.