– Krzywy, lepiej uciekaj! – krzyknął jeden z chłopaków.
– Oddaj mi piłkę! – zawołał Kacper z nieukrywaną złośliwością, wiedząc, że nie będzie mógł stanąć na swojej krótkiej nodze.
Chłopiec zmarszczył brwi i tylko mocno zacisnął cienkie pięści. Już dawno przestał płakać, po prostu odwrócił się i wyszedł. Ten przydomek przylgnął do niego ze względu na to, że miał jedną nogę krótszą od drugiej. To właśnie z powodu tej wady trafił do domu dziecka.
Jedenaście lat temu, kiedy jego matce powiedziano, że chłopiec pozostanie kaleką, porzuciła go. Kacper widział na własne oczy jej odejście. Pielęgniarka wręczyła mu teczki z dokumentami i pobiegła do dyrektora.
Nie sądziła, że gdy chłopak zobaczy swoje własne inicjały, otworzy dokumenty i przeczyta wniosek o przyjęcie go do sierocińca. Każdy wychowanek ma nadzieję, że pewnego dnia rodzice go stamtąd zabiorą. Kacper nie czekał na nikogo, przestał nawet płakać. Włożył na serce zbroję, która chroniła go przed samotnością i śmiesznością.
W domu dziecka były pewne tradycje. W grudniu każdy uczeń pisał list do Świętego Mikołaja. Dyrektor przekazywał wszystkie te listy sponsorom, a oni starali się spełnić dziecięce marzenia. Najczęściej dzieci prosiły o odnalezienie rodziców. Ci, którzy otrzymywali takie prośby, musieli pogłówkować nad prezentem.
W jakiś sposób inżynier pokładowy Stefan również otrzymał list. Schował go do kieszeni marynarki, by później w rodzinnym gronie dyskutować o prezencie dla dziecka.
Gdy rodzina zasiadła do obiadu, wyjął list i zaczął go czytać: „Drodzy dorośli, jeśli macie możliwość, proszę dajcie mi laptopa. Nie trzeba mi niczego innego, bo tu mnie karmią i ubierają, a jeśli będę miał laptop, to może znajdę przyjaciół lub krewnych”. U dołu listu widniał podpis Kacpra.
– Nie możemy mu go dać – powiedziała żona. – Tak naprawdę teraz w Internecie można poznać niebezpiecznych ludzi.
Wtedy córka Kasia wzięła list i przeczytała go ponownie. Ojciec zauważył, że usta jego córki drżą.
– Co się stało? – spytał ojciec.
– Tato, czy zauważyłeś, że chłopiec nie próbuje znaleźć ani swojej matki, ani ojca? – zaczęła dziewczyna. – W ogóle ich nie szuka. Uważa laptop za wybawienie od samotności. Pisze tylko o przyjaciołach i krewnych, a nawet zupełnie obcy mogą zostać krewnymi. Czy możemy wziąć pieniądze z mojej skarbonki i kupić temu chłopcu to, o co prosi.
Rozdanie prezentów odbywało się w trzech turach. Dla średniej grupy, do której należał Kacper, święto obchodzono po południu. Po tańcach i zabawach sponsorzy rozdawali upominki, a następnie niektórzy z nich zabierali swoich podopiecznych na spacer lub obiad.
Kacper nie czekał, aż ktoś go zaprosi. Doskonale wiedział, że zapraszane są ładne dziewczynki. Napisał ten list tylko na podstawie tego, co podpowiadało mu serce, ale na wydarzeniu zwrócił uwagę, że wśród gości był mężczyzna w wojskowym mundurze. Po tym, jak Kacper dostał słodycze, pokuśtykał w kierunku wyjścia z sali.
– Kacprze – nagle usłyszał, że ktoś go woła.
Rozejrzał się i zobaczył tego samego żołnierza. Zauważył nawet odznaki na jego mundurze.
– Cześć chłepcze – powiedział mu żołnierz. – Otrzymałem Twój list i przygotowałem dla Ciebie prezent, ale najpierw chciałbym Cię poznać. Jestem Stefan, możesz po prostu mówić mi wujku.
– A ja jestem ciocia Marta – powiedziała kobieta stojąca obok wojskowego.
– Ja jestem Kasia – powiedziała dziewczyna.
– A ja jestem Kacper Krzywy – odpowiedział chłopiec, przechylając głowę.
W tym momencie mężczyzna wręczył mu pudełko i powiedział:
– To dla Ciebie od nas. Usiądziemy gdzieś i pokażemy Ci, jak z niego korzystać.
Usiedli w pustej sali. Kasia pokazała Kacprowi, jak włączać i wyłączać laptopa oraz jak zalogować się do systemu. Po raz pierwszy w życiu chłopiec poczuł, że nie jest sam.
Kiedy się pożegnali, kobieta przytuliła go po raz ostatni, a zapach jej perfum uderzył go w nos. Chłopak zamarł na sekundę, a potem uwolnił się z uścisków i skierował się w głąb korytarza.
– Na pewno do Ciebie jeszcze przyjedziemy! – Kasia krzyknęła za nim.
Od tego dnia jego życie się zmieniło. Wujek Stefan i Kasia zaczęli go odwiedzać w każdy weekend. Kiedyś został nawet zaproszony do ich domu na dłużej.
W tych dniach organizowany był Dzień Lotnictwa i wujek Stefan zaprosił go na przyjęcie. Potem razem z ciocią Martą pojechali do sklepu i kupili mu nowe ubrania i buty… A miesiąc później Kacper raz na zawsze pożegnał się z domem dziecka, od teraz miał rodzinę!