Kiedy jechaliśmy w odwiedziny do moich rodziców, na poboczu drogi zobaczyliśmy mężczyznę w potrzebie i postanowiliśmy mu pomóc. Dopiero później dowiedziałam się, kim był ten człowiek.

Razem z moim mężem jechaliśmy do wioski, gdzie mieszkają moi rodzice. Długo nie odwiedzałam ich, a tacie spodobało się to, jak spędził zimowy urlop razem z moim mężem w ubiegłym roku, więc w tym roku postanowili to powtórzyć. Wyruszyliśmy w podróż wcześnie rano, więc na zewnątrz panował straszny mróz. Gdy zjechaliśmy z autostrady i zaczęliśmy jechać drogą bardziej zaśnieżoną, mój mąż był zaskoczony, że na drodze nie było nikogo. Byliśmy sami na odludziu.

Podziwiałam piękne wzory, które śnieg malował spadając z nieba, słuchałam muzyki i prawie zasnęłam. Nagle przed nami na poboczu pojawił się jakiś samochód, a obok – mężczyzna z brodą, w zimowej kurtce i grubej czapce . Mąż podjechał bliżej i zapytał, czy wszystko w porządku.

Mężczyzna odpowiedział, że skończyła mu się benzyna, i że musi dojechać do wioski, gdzie mieszkali moi rodzice, więc postanowiliśmy pomóc temu nieszczęśnikowi. Gdy mężczyzna spojrzał na mnie, nagle stał się dziwnie cichy i zamyślony. Po parunastu minutach dotarliśmy do wioski i zgodnie z jego wskazówkami, odwieźliśmy go pod dom. Wtedy zrozumiałam, że tajemniczym mężczyzną z długą brodą, był mój były chłopak, z którym spotykałam się jeszcze przed przeprowadzką do miasta i poznaniem męża.

Bardzo się zmienił, nie poznałam go, ale jestem pewna, że to był on i że mnie poznał, o czym świadczyło jego nagle zamilknięcie.


Oceń artykuł
TwojaCena
Kiedy jechaliśmy w odwiedziny do moich rodziców, na poboczu drogi zobaczyliśmy mężczyznę w potrzebie i postanowiliśmy mu pomóc. Dopiero później dowiedziałam się, kim był ten człowiek.