Mój były mąż jest zajęty swoją nową rodziną, a nie synem. Rozwiedliśmy się około trzech lat temu. Były mąż zawsze miał kłopoty finansowe, płacił niewielkie alimenty albo nie płacił ich w ogóle z powodu „chwilowych problemów”. Fakt, nigdy nie odmówił spotkań ze swoim synem, a Szymek każdego dnia tęsknił za ojcem.
Zawsze uważałam, że komunikacja jest niesamowicie ważna i niezbędna, że byli małżonkowie powinni utrzymywać przyjazne stosunki dla dobra dziecka. Tego samego chciałam w naszym przypadku. Nie ułożyło nam się z mężem – zdarza się, ale jest dziecko, któremu trzeba zapewnić miłość i bezpieczeństwo.
Były mąż związał się z kobietą, która ma dziesięcioletnią córkę z poprzedniego związku. Już zaplanował, że w nadchodzący Dzień Ojca zabierze syna do siebie na spotkanie z nową partnerką i jej córką. Co gorsza, mówi synowi, że córka jego nowej partnerki jest jego siostrą. Wiecie co powiedział na to Szymek?
Zapowiedział, że zostaje w domu i spotka sie z kolegami. Nigdzie nie chce iść. Założył, że spędzi czas z ojcem, na który tak bardzo tęsknił, ale zamiast tego ojciec proponuje mu spotkanie z dziewczyną, która nie jest jego siostrą. On tak bardzo liczył, że będą mieli swój czas jak ojciec z synem.
Czy byłemu mężowi naprawdę tak ciężko znaleźć kilka godzin na miesiąc, aby porozmawiać z synem, który za nim tęskni, sam na sam? Po co przedstawiać mu nieznajomą kobietę i jej córkę, którą ojciec regularnie widzi?
Powiedziałam mu o wszystkim, a on zarzucił mi, że po prostu jestem zazdrosna i zabraniam Szymkowi poznać nową rodzinę. Tłumaczę mu, że dla niego to obcy ludzie, a nie rodzina, ale do niego nic nie dociera. Co mogę zrobić jeszcze, by były mąż zrozumiał faktyczne potrzeby naszego dziecka? Na razie mam wrażenie, że mówię do ściany.