„Jeśli pokażesz, że jesteś dobrą współlokatorką przez siedem lat, ożenię się z Tobą”.

W wieku 43 lat Anastazja uważała, że jest mało prawdopodobne, aby mężczyzna był w stanie ją zaskoczyć. Kobieta wychowywała się w latach znanych z dzikiej, libertyńskiej wolności.

Przeżyła wcześniej już ślub w Egipcie z mężczyzną poznanym na portalu randkowym. Dlatego uważała się za kobietę doświadczoną i wnikliwą. Praktyka pokazała jednak, że była w błędzie.

Po poznaniu Jurka, 47 lat, który miał dwójkę nastoletnich dzieci mieszkających ze swoją matką, byłą żoną Jurka, Anastazja odkryła nowe, nieznane jej dotąd oblicza relacji między partnerami. Była zszokowana tym, co nastąpiło.

W jednej z czułych chwil, kiedy Anastazja i Jurek wylegiwali się w wynajętym na godziny umeblowanym gniazdku, od mężczyzny nagle otrzymała propozycję zamieszkania z nim. A potem sformalizowania związku. Ale pod pewnym warunkiem.

Anastazja, oczywiście, była nieco rozczarowana brakiem wszystkich tradycyjnych drobiazgów, które zwykle towarzyszą oświadczynom.

Ale jeszcze bardziej spięta była rozmową o jakichś warunkach. Ostrożna Anastazja zaczęła uważnie przysłuchiwać się szczegółom.

Plan Jurka zakładał, że w ciągu siedmiu lat Anastazja miałaby być jedynie jego współlokatorką. Wtedy miałaby udowodnić mężczyźnie swoją przydatność do wspólnego życia.

Do jej zadań należałoby wykonywanie wszystkich domowych obowiązków: pranie, sprzątanie, gotowanie. A w nocy, co oczywiste, na pewno nie miałaby odpoczywać. Jeśli mężczyzna byłby zadowolony z jej sprawowania, uroczyście poprowadziłby ją do urzędu stanu cywilnego.

Z białą suknią, zdjęciami ślubnymi, kwiatami i obrączkami w luksusowym samochodzie.

– Czy nie wstydzisz się, że będę miała wtedy 50 lat? – Anastazja była zaskoczona takim obrotem sprawy.

Choć jeszcze bardziej dręczyła ją myśl, że dla Jurka nie była dobra sama w sobie, jako kobieta, ale interesowały go jedynie niektóre jej zdolności, które mogłyby uczynić jego życie łatwiejszym i lepszym.

Jednak wizja wyjścia za mąż, była wystarczającym powodem, by przystać na tę propozycję, mimo że w ogóle jej ona nie odpowiadała.

Szczerze mówiąc, nie widziała nawet, skąd u niektórych mężczyzn takie pomysły. Było jej trudno wyobrazić sobie pracodawcę, który oferowałby siedmioletni okres próbny.

A po wszystkim obiecałby nagrodzić pracownika dyplomem uznania. Ale ten człowiek się nie wstydził.

To było rzeczywiście szokujące!

Oceń artykuł
TwojaCena
„Jeśli pokażesz, że jesteś dobrą współlokatorką przez siedem lat, ożenię się z Tobą”.