Jak ją pozwę? Bez dobrego prawnika teściowa szybko mnie zmiażdży!

– Kupiłaś sobie buty? – teściowa ze złości zaczerwieniła twarz, a każdemu słowu towarzyszyło wyrzucenie fontanny śliny. – Anka, czas zmienić samochód, a nie kupować sobie ubrania!

Ania zmęczona postawiła kubek na stole. Cały nastrój po zakupie butów wyparował. Ale ona tak marzyła o tych butach! Stare całkowicie się rozpadły. Nie można było w nich chodzić!

– Jakie mogą być dzieci, jeśli synowa myśli tylko o ubraniach! – teściowa się nie uspokoiła. – Czy kiedykolwiek będziesz rodzić? Gdzie tam! Chcesz tylko wydawać pieniądze!

– A nic, że ja swoje, uczciwie zarobione wydam? – Anię po raz pierwszy od lat nagle nie obchodziło co o niej pomyślą. Teściowa, nie spodziewając się takiego oporu od zwykle cichej i uległej synowej, początkowo była trochę zaskoczona, ale szybko odzyskała świadomość.

– Ach, tak mówiłaś! Twoje były, dopóki nie poślubiłaś mojego syna! A teraz to pieniądze rodziny! Zostałaś przyjęta, osłonięta, daliśmy Ci dach nad głową, wpuściliśmy Cię do przyzwoitej rodziny! Żyjesz jak księżniczka!

– Jak to żyję jak księżniczka? Rachunki za media, wszystko na mojej głowie, sprzątanie i gotowanie też. Kredyt na samochód, którym tylko Ty i Andrzej jeździcie też spłacam…

– Tak, gdyby nie ja z moją życzliwością, to byś tak kręciła się po wynajętych mieszkaniach!

– Tak bym się lepiej bawiła! I nawet twojego syna bym trzymała, gdyby mu się nie chciało drogiego jeepa na kredyt pożyczyć!

– Nadal będziesz zarzucać mojemu synowi pieniądze?! Jak śmiesz?! On, w przeciwieństwie do ciebie, ma wyższe wykształcenie! Kim ty jesteś? Sprośna ekspedientka! Tak, sąsiedzi wstydzą się patrzeć w oczy z powodu takiej synowej!

– A z powodu nieudacznika – syna z wyższym wykształceniem, który nie pracuje dłużej niż dwa lata, nie wstydzą się? A za siebie, żyjącą kosztem takiej gównianej synowej, Mama się nie wstydzi? – Ania sama była zaskoczona swoją odwagą. Cóż, będzie, co będzie! Ale ona powie tej starej babie wszystko, co myśli! – Komu powinnam rodzić? I z czego wszyscy będziecie żyć, jeśli pójdę na urlop macierzyński?

Teściowa nie mogła znaleźć odpowiednich słów.

– Wynoś się z naszego domu! I żeby twoja noga tu nie powstała!

– Tak, proszę! – Ani nagle spadł kamień z duszy. Szybko spakowała swoje proste rzeczy do torby podróżnej, zastanawiając się dlaczego ma tak mało ubrań i dlaczego odmawiała sobie ich przez kilka lat, po czym wybiegła z nienawidzonego mieszkania.

Postała trochę przy wejściu, pomyślała i poszła do pracy. Wiedziała, że dziewczyny jej pomogą.

Uwielbiała swoją pracę – mały prywatny sklep, w którym pracowała jako sprzedawca. Serdeczni, wyrozumiali właściciele, przyjazny zespół, dobre wynagrodzenie.

– Słuchaj! Zrobiłaś najlepsze, co mogłaś! Uciekłaś od twojego beznadziejnego męża w porę. – ucieszyła się jej zmienniczka Lena. – Ja właśnie wyprowadziłam się z wynajmowanego pokoju. Zaraz zadzwonię do pani i cię umówię, zanim ktoś się odezwie…

Po kilku minutach problem z mieszkaniem został rozwiązany.

– Musimy to uczcić!- powiedziała Lena – Idź się przygotować, a my wieczorem z dziewczynami przyjdziemy do Ciebie.

****

– Mamo! Jak mogłaś?! Ma własną pensję! Musimy spłacić kredyt za samochód! – krzyczał partner Ani

– No i spłaci, kredyt jest na nią zapisany!

– A jeśli odbierze samochód?

-Anka? Ona jest głupia! Ona nie ma dość rozumu!

– A za co będziemy żyć? Trzeba było zaczekać, aż ja bym jej wypłatę wyciągnął!

Mama zwycięsko wycofała się do sypialni. Powiedziała już całej rodzinie i przyjaciołom, która synowa okazała się imprezowa i bezwstydna. Odważyła się podnieść głos i to na kogo? – na swoją teściową!

A oto ta wdzięczność! Czego chcieliśmy? Nie miała poczucia wdzięczności!

-Z czego teraz Stasiu będziesz żyć? – co? – zapytała Sąsiadka. – Miałaś w rodzinie jedyną Anię, która pracowała solidnie.

-Przecież syn mój ma dobre wykształcenie. Szybko znajdzie lepiej płatną pracę.

– No, no – sąsiadka, uśmiechając się, oddaliła się.

Ania siedziała na zapleczu, patrząc smutno przez okno.

-Aniu, dlaczego nie jesteś w miejscu pracy? – właścicielka sklepu była zaskoczona, widząc dziewczynę nie za ladą.

– Przepraszam, idę – Ania wstała z miejsca i udała się do hali handlowej, ale szefowa, zauważając jej stan, zatrzymała się. Uważała, że nastrój sprzedawców jest przekazywany kupującym i od tego bardzo zależy dochód.

– Co się stało, Aniu?

-Przypomniało mi się, że nadszedł czas na spłatę kredytu za samochód, A samochodu nie mam!

– Gdzie się podział?

Ania opowiedziała wszystko.

– No ty, moja droga, i głupia! Złóż wniosek o rozwód, podział majątku i odzyskaj samochód! To Twoje pieniądze.

-Moje… – odpowiedziała Ania ponuro. – Jak ją pozwę? Bez dobrego prawnika teściowa szybko mnie zmiażdży!

– Będziesz miała dobrego prawnika ! Nie martw się o pieniądze! To prawnik firmy mojego męża – zwróci Ci samochód w ramach swojej bezpośredniej pracy!

– Dziękuję za pomoc!

Zgodnie z obietnicą szefowej Ani, prawnik okazał się profesjonalistą w swojej sprawie, a proces rozwodowy obiecał zakończyć na korzyść kobiety. Podczas pracy z Mariuszem, prawnikiem, Ania bardzo się z nim zbliżyła. Okazał się zabawnym, miłym i bardzo inteligentnym młodym mężczyzną. W przeddzień ostatniego spotkania Mariusz zaprosił Anię na kolację.

-Po prostu zjedzmy obiad, porozmawiajmy, zrelaksujmy się przed zakończeniem twojej sprawy – powiedział.

Ania chętnie się zgodziła. Mężczyzna obiecał, że przyjedzie po nią do pracy, a dziewczyna z niecierpliwością czekała na zakończenie zmiany. Pół godziny przed zamknięciem sklepu zobaczyła, jak drzwiami wchodzą … jej już prawie były mąż i teściowa.

-Anka, dość tego! Wracaj do domu! – zarządził.

-Andrzeju, nie rozumiesz? Nie wrócę już.

– Daj spokój! Lepiej Ci beze mnie? Co ty sobie wyobrażasz?

– Jestem wolną kobietą żyjącą dla siebie i wydającą pieniądze na swoje potrzeby!

– Tak przy okazji! A na jakiej podstawie próbujesz odebrać Andrzejkowi samochód? – wtrąciła się teściowa. – I tak nie umiesz jeździć!

– Po pierwsze: zabieram , bo jest kupiony za moje pieniądze! Po drugie: jeśli nie nauczę się jeździć, to sprzedam! Wynocha! Oboje!

– Jesteśmy dla ciebie.. Ja dla Ciebie.. – teściowa tryskała śliną nie wiedząc, co odpowiedzieć. W tym czasie do sklepu wszedł Mariusz.

– Co tu się dzieje?

– Ach! Kancelaria Radcy Prawnego! Wiesz, kogo chronisz? To szmata, którą nasza czcigodna rodzina przyjęła do domu i oto, co dostała! Chce odebrać samochód!

– Proszę się uspokoić! Czy wiesz, że sklep jest monitorowany? Tak więc – jutro cała dzisiejsza rozmowa zostanie przedstawiona w sądzie! Zostanie Pani oskarżona o zniewagę i wymuszenie.

Pluskając śliną i przeklinając wszystkich i wszystko, matka i syn wybiegli ze sklepu.

Minęło pół roku. Ania wygrała proces i odzyskała samochód. Sprzedając go, kupiła sobie mniej reprezentacyjny, ale dobry samochód i poszła na studia prawnicze. Świetnie sobie radzi. Swoje przywództwo odwdzięczyła ciężką i nienaganną pracą.

Z Mariuszem nadal się spotykają i jadą razem na wakacje. Młody człowiek zaplanował na wakacjach oświadczyć się dziewczynie i już zakupił pierścionek.

Była teściowa i mąż próbują przetrwać na marnej emeryturze. Andrzej nie dostał pracy — nikt nie potrzebuje leniwego pracownika, nawet z wyższym wykształceniem. Kobieta wciąż oczernia byłą synową ostatnimi słowami.

– Spójrz, Stasiu, Twoje obelgi dotrą do nowego narzeczonego Ani, nie dostaniesz tylko karę w sądzie! – śmieje się sąsiadka uporczywej teściowej.. Byłej teściowej.

Oceń artykuł
TwojaCena
Jak ją pozwę? Bez dobrego prawnika teściowa szybko mnie zmiażdży!