Miałam ostatnio rozmowę z moją teściową. Twierdzi, że robię wszystko, aby doprowadzić moje małżeństwo do rozwodu. Moje zachowanie jest takie samo, jak mojego męża w ostatnim czasie. Chcę tylko, żeby uświadomił sobie, jak się wtedy czułam.
W historii naszej znajomości nie ma nic nadzwyczajnego. Poznaliśmy się, zakochaliśmy, wzięliśmy ślub i urodzło nam się dziecko. Miałam szczęście, bo dostałam od babci dwupokojowe mieszkanie, także było gdzie mieszkać. Marzyliśmy jednak o własnym domu, ale to wszystko miało się wydarzyć w przyszłości.
Do czasu urodzenia dziecka, nasz związek był harmonijny. Po dwóch latach małżeństwa, postanowiliśmy powiększyć rodzinę. Przez całą ciążę, mąż robił za mnie wszystko, jego zachowanie było idealne.
Przez pierwszy rok po porodzie, też wszystko było w porządku. Nie jak z bajki, ale nie narzekałam. Małe dziecko, wniosło do naszego życia swoje własne potrzeby, nieprzespane noce, brak czasu, zmęczenie. Jednak nawet na tym etapie uniknęliśmy kłótni.
Wszystko zaczęło się zmieniać po tym, jak mój mąż dostał nową pracę. Dążył do tego bardzo długo i robił wiele, aby został zauważony i doceniony. Cieszyłam się z Adamem i byłam z niego dumna. Lecz od tego momentu, wszystko zaczęło się psuć. Nie pamiętał już, że otrzymał ode mnie wsparcie, że tak bardzo mu kibicowałam. Jego pewność siebie rosła zbyt szybko.
Przestał pomagać mi przy córce, bo nie miał wystarczająco dużo czasu, albo był ciągle zmęczony. Nie potrafił nawet posiedzieć z dzieckiem przez pół godziny, kiedy ja się kąpałam. Na wszystko miał jedną wymówkę, on pracuje i zarabia, a ja zostaję w domu. Domagał się spokoju, aby mógł odpoczywać.
Nagle przestało smakować mu to, co ugotowałam. Powtarzał, że nie pracuje po to, żeby jeść kaszę gryczaną i kiełbasę. Niestety z dzieckiem na ręku, nie jest do końca wygodne, gotowanie wszelkiego rodzaju wykwintnych posiłków.
Doszło między nami do kilku kłótni i za każdym razem Adam uważał za słuszne robić mi wyrzuty, że przynosi pieniądze na życie, podczas gdy ja mogłabym się bardziej starać. Innymi słowy on był szefem, a ja powinnam być jego kucharką i sprzątaczką, bez prawa głosu i wyboru
Moja teściowa zawsze wspierała mojego męża. Za każdym razem przypominała sobie czasy, kiedy jej syn był mały i potrafiła zrobić wszystko.
W każdej sytuacji robili ze mnie winną i tą najgorszą, która z niczym sobie nie radzi.
Bardzo czekałam na moment, w którym mój urlop macierzyński dobiegnie końca. Moje kierownictwo też już na mnie czekało. Byli nawet skłonni pokryć koszty niani. Ale to nie było potrzebne, dostaliśmy miejsce w żłobku. Trochę bałam się wrócić do mojej starej pracy, bo jednak już pozmieniało się dużo rzeczy. Jednak szybko zaczęłam się uczyć nowych obowiązków, spodobało mi się bardzo. W latach macierzyństwa, miałam dość bycia tylko gospodynią domową.
Kiedy zaczęłam znowu pracować, Adam rzadziej mówił, że sam utrzymuje rodzinę. Zaczął się czepiać raczej tego, że miał wyższe dochody.
Minął nieco ponad rok, a moja firma szybko się rozwijała. Dostałam awans na stanowisko kierownicze, wzrosła moja pensja. Bardzo chciałam pokazać mojemu mężowi, jak nieprzyjemnie jest, gdy wypomina się komuś niższe pieniądze. Teraz on zarabiał mniej ode mnie.
Byłam teraz osobą, której ciągle przypominano o moich wysokich dochodach. Mój mąż się wstydził, denerwował się, że cały czas o tym mówiłam. Robiłam to dlatego, bo chciałam, żeby zrozumiał, że teraz zachowuję się tak, jak on przedtem. Dostał niezłą nauczkę, ale nie zamierzał mnie przeprosić. On tylko drążył dalej, że lepiej zarabiam, więc powinnam więcej dokładać się do jedzenia i opłat.
Odbyliśmy rozmowę, w wyniku której pojechał ze swoimi rzeczami do matki. Teściowa czuła się w obowiązku zbesztać mnie przez telefon, że obraziłam jej syna. Jej zdaniem moje zachowanie, mogło być powodem do rozwodu. Może powinnam była pomyśleć o dziecku, żeby nie musiało żyć bez ojca.
Chciałam tylko, żeby mój mąż zrozumiał momenty, w których się mylił. Wtedy nasze normalne życie toczyłoby się dalej. Jeśli myślał, że po rozmowie z jego matką zapomnę o wszystkim, to się mylił. Nie zamierzałam pokutować tylko dlatego, że mojej teściowej coś się nie podobało.
Postanowiłam poważnie zająć się swoim życiem i jeszcze raz porozmawiać z Adamem. Mam nadzieję, że mój mąż przestanie słuchać swojej matki i dojdzie do wniosku, że najwyższy cza ratować nasze małżeństwo. Chciałabym, aby zrozumiał, jak źle mnie traktował . Przecież jak ludzie sie naprawde kochają, to nie ma znaczenia ile kto zarabia. Chciałabym nadal kontynuować nasze życie rodzinne, ale tak, jak powinno ono wyglądać. Zwłaszcza, że planuję jeszcze raz być na urlopie macierzyńskim.