Ta miłość zaczęła się jeszcze w przedszkolu. Wiadomo, jak to dzieciaki, jedni lubią się bardziej, a inni mniej. Ale Justyna i Marek od najmłodszych lat trzymali się zawsze razem. Przedszkole, potem szkoła, a oni zawsze w duecie. Przez cały okres szkoły podstawowej siedzieli w jednej ławce, a po zajęciach, Marek zawsze odprowadzał dziewczynę do domu. Cała wieś obserwowała jak ich przyjaźń zmienia się w miłość. Nie było dnia, żeby chłopak nie odwiedził jej w domu, a gdy kupił motor, często zabierał Justynę na przejażdżki. Tak minęło parę lat i wszyscy w wiosce czekali na wiadomość, że nierozłączki – jak ich nazywano – się pobierają. Justyna była gotowa, żeby zmienić stan cywilny, ale jej kochany jakoś nie śpieszył się, żeby się oświadczyć.
Pewnego dnia, gdy Marek przyjechał, dziewczyna poprosiła, by wyszli się przejść. Przez chwilę szli w ciszy, gdy nagle Justyna się zatrzymała i ze łzami w oczach powiedziała:
– Marek jestem w ciąży! Za siedem miesięcy zostaniesz tatą.
Chłopak patrzył na nią bez słowa.
– Co teraz będzie? Nie chcę, żeby ludzie wytykali mnie palcami. Marek, no powiedz coś wreszcie! – pytała płacząc.
– No cóż, będę musiał przyjść i porozmawiać z twoimi rodzicami. Przyjdę w niedzielę – odpowiedział.
W niedzielę od samego rana Justyna ładnie ubrana, krzątała się po domu, w powietrzu unosił się aromatyczny zapach przygotowanych potraw. Matka się postarała, bo przecież nie co dzień córka się zaręcza. Ale godziny mijały, a Marek się nie zjawiał. Gdy nadszedł wieczór dziewczyna zrozumiała, że ukochany już się nie pojawi, a ona została sama ze swoim problemem.
Wybiegła z domu, łzy zalewały jej oczy, a jakiś wewnętrzny impuls kierował jej kroki w stronę rzeki. Gdy dotarła na miejsce usiadła na powalonym konarze i rozpaczliwie szlochała. Chyba nigdy w życiu tak nie płakała. Myślała o tym, jaki los ją czeka z nieślubnym dzieckiem. Wtedy niespodziewanie usłyszała dziecięcy głosik.
– Tato, dlaczego ta pani płacze? Może coś ją boli? Tato zapytaj…
Justyna podniosła wzrok i zobaczyła mężczyznę, który zatrzymał się kilka metrów od niej. Obok niego stała mała, około 4-letnia dziewczynka i ciągnęła go za rękę, pokazując na płaczącą dziewczynę.
Nieznajomy podszedł bliżej i już chciał zadać pytanie, gdy dziewczynka podbiegła do Justyny, zarzuciła jej ręce na szyję i zapytała:
– Czy możesz być moją mamą? Obiecuję być grzeczną dziewczynką, tylko powiedz, że się zgadzasz.
Justyna zdezorientowana popatrzyła na mężczyznę, a ten podszedł bliżej.
– Przepraszam za moją córkę. Gaja dwa lata temu straciła matkę. Nie zdawałem sobie sprawy, że aż tak bardzo za nią tęskni.
Mężczyzna przykucnął przy pniu, a dziewczynka nie czekając na zaproszenie, wdrapała się Justynie na kolana. Justyna bezwiednie pogłaskała ją po blond lokach, a mężczyzna widząc ten gest, zaczął opowiadać o sobie i swojej córce. W trakcie tego opowiadania Gaja, bezpiecznie wtulona w ramiona Justyny, zasnęła.
– No dobrze, a teraz ty powiedz, co się stało, że siedzisz tutaj sama i zalewasz się łzami? Kto aż tak bardzo cię skrzywdził? – cicho zapytał. A dziewczyna poczuła, że musi to z siebie wyrzucić, więc opowiedziała nieznajomemu o tym, co ją spotkało. Gdy skończyła, nagle się zreflektowała – O Boże, mówię ci o swoim życiu, a nawet nie wiem, jak masz na imię.
– Przecież ja postąpiłem tak samo, a więc niech formalności stanie się zadość – mam na imię Mirek.
– Ja jestem, to znaczy mam na imię Justyna – odpowiedziała nieśmiało.
– A więc Justyno, po pierwsze nikt, ani nic, nie jest wart twoich łez, a po drugie mam dla ciebie propozycję. – Mirek na chwilę zawiesił głos – zawrzyjmy układ. Ja potrzebuję matki dla mojej córki, ty potrzebujesz ojca dla swego dziecka, więc zawrzyjmy układ. Pobierzmy się, obiecuję, że będę dla ciebie dobry, a twoje dziecko pokocham jak własne.
Miesiąc później byli już małżeństwem. Od tamtej pory minęło właśnie 25 lat. W ogrodzie zebrała się cała rodzina, by świętować srebrne wesele Justyny i Mirka. Była Gaja z mężem i malutkim synkiem, Mikołaj – syn Justyny i bliźniaki: Kamil i Kacper – ich wspólne dzieci.
I tak układ, który zawarli, stał się początkiem pięknej miłości, która trwa do dziś, a ich dom jest spokojną przystanią dla nich, dla ich dzieci i wnuków.
Byli razem od przedszkola. Myślała, że już zawsze już razem, ale zamiast ślubu pojawiły się gorzkie łzy.
