Mama nigdy się nie spóźniała i tego samego wymagała od nas. Gdy tylko budziła nas rano, natychmiast wołała mnie i siostrę do stołu i poganiała, abyśmy zdążyły na czas do szkoły. Chodziłymy do liceum ogólnokształcącego. Ja do drugiej klasy, a Natalia do czwartej.
Nalałam sobie herbaty, zjadłam szybkie śniadanie i pobiegłam zapakować teczkę. Wybiegłyśmy z siostrą z klatki schodowej. Przed blokiem była jeszcze szarówka. Z daleka zobaczyłam dwie siedzące postacie w pobliżu placu zabaw. Razem z Natalią spojrzałyśmy na siebie i wzruszyłyśmy ramionami ze zdziwienia.
– Natalia, one muszą być bezdomne. Na zewnątrz jest zimno – powiedziała Lena.
Bezdomni często nocowali w naszym bloku, bo był odpowiednio ogrzewany. Nocowali w piwnicy lub na strychu, ale nigdy nie widziałam ich na klatce schodowej. Czasami zdarzali się jacyś awanturnicy, wtedy moja matka kilka razy wezwała policję. Latem ubiegłego roku, zostałam zaatakowana przez dziadka z kijem. Dobrze, że moja siostra była jeszcze w domu, więc wyszła mi pomóc.
Wróciłam do domu po trzeciej lekcji. Gdy otwierałam drzwi, usłyszałam za sobą głos:
– Dziewczyno, masz coś do jedzenia?
– Spytam mojej mamy, może coś jest – odpowiedziałam.
W mieszkaniu nie było nikogo. W lodówce były tylko jakieś resztki sałatki i kawałek żółtego sera. Na talerzu, na stole leżała reszta jajecznicy, która została ze śniadania. Przełożyłam całe jedzenie do jednorazowych pudełek i wyniosłam do wejścia.
– Myślałam, że już nas wydałaś policji – powiedziała jedna z nich.
– Przeganiamy tylko tych agresywnych, ale nasza sąsiadka, Teresa, zawsze wzywa policję – odpowiedziałam.
– Nie martw się, nie zrobimy Ci krzywdy.
– Mam na imię Lena.
– Jestem Anna, a to jest moja siostra bliźniaczka, Daria.
Po spotkaniu z nimi wróciłam do domu i zamknęłam drzwi na klucz, by czuć się bezpiecznie. Od razu usiadłam do lekcji, bo wiedziałam, że Natalia niedługo wróci.
Mama wróciła wieczorem i zauważyła, że nie jestem w nastroju. Nie chciałam jej mówić o bezdomnych. Nie było jej ich żal. Od razu zadzwoniłaby do sąsiadki, a ona na policję. Szukałam w internecie sposobów na to, jak im pomóc. Jednak nie udało mi się znaleźć nic konkretnegoi. Wbrew nakazom matki, siedziałam do późna przy komputerze. Gdy wszyscy zasnęli, wyszłam na strych.
– Co robisz na górze? – zapytała Daria.
– Nie mogę spać – odpowiedziałam.
– Nie zaśpisz do szkoły?
– Nie. A Ty się uczyłaś?
– Tak, w sierocińcu. Moja siostra miała same piątki, ale ja nie radziłam sobie tak dobrze.
– Ja też mam siostrę.
– Widziałysmy ją. Jest ładna i starsza od Ciebie. Lena, mogę Cię o coś zapytać?
– O co?
– Czy Twoja mama pali? Masz papierosy?
– Moja siostra pali.
– Czy możesz przynieść mi jednego? Jak nie zapalę to zwariuję!
Zakradłam się do salonu i delikatnie wyjęłam jednego papierosa z torby Natalii. Potem wróciłam na strych.
– Dlaczego nie macie gdzie spać? – zapytałam.
– Kiedyś Ci powiem, ale nie dziś. Jesteśmy już zmęczone.
Ja też wróciłam do łóżka i próbowałam zasnąć. Rano włożyłam śniadanie do pojemnika, aby nakarmić nowe znajome. Gdy wszyscy już poszli, zawołałam dziewczyny do mieszkania, aby dać im jedzenie.
– Chciałabym Wam pomóc- Lena chwyciła Anię za rękę
– Dziękujemy, ale poradzimy sobie bez pomocy – powiedziała Anna.
Wyciągnęłam kartkę z adresami noclegowni. Nie podobało jej się to:
– Mówisz, że jesteśmy bezdomne?
– Nie, ja tylko…
– Posłuchaj więc. Mama zmarła w ’93, tata od razu poszedł pić. Odebrali mu prawa rodzicielskie i umieścili nas w sierocińcu. Przysięgał, że odstawi wódkę i nas odzyska, ale szczerze mówiąc, nie mogłam w to uwierzyć. Sierociniec też był w porządku. Byliśmy karmieni i spaliśmy w cieple. W zimie było jednak ciężko. Okna były stare, wszędzie były pęknięcia, a oszczędzali na ogrzewaniu. Spaliśmy w swetrach i kurtkach.
Podczas gdy Anna opowiadała mi to wszystko, ja patrzyłam na nią. Jej pończochy były usiane dziurami, a płaszcz pokryty farbą. Jej głowa była brudna, a włosy od dawna nie widziały grzebienia.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. To była moja siostra wracająca do domu.
– Co robisz z tymi włóczęgami? – Natalia wpadła w złość.
– To nie są włóczęgi. Są sierotami!
– Nie miałaś jeszcze wszy? To zaraz będziesz miała!
W każdym razie Natalia wypędziła je z domu. Znalazłam dwie pary wełnianych skarpetek, aby sprawić przyjemność moim znajomym. Oczywiście moja siostra poskarżyła się matce, która cały wieczór spędziła na obrzucaniu mnie wyzwiskami. Chciała mi nawet dać klapsa, a potem zamknęła mnie w pokoju.
Nie spałam tej nocy. Nad ranem rozległo się skrzypienie drzwi, to była moja matka. Przeprosiła za swój gniew i poprosiła, żebym opowiedziała jej o Ani i Darii. Wysłuchała opowieści i zgodziła się im pomóc. Zaprosiła ich do naszego domu na kolację, przy której Anna kontynuowała swoją opowieść.
– Nie jesteśmy z okolic, pochodzimy z małego miasteczka. Mieszkałyśmy w domu dziecka, ale po ukończeniu osiemnastu lat, musiałyśmy opuścić placówkę. Mieszkanie, które miałyśmy dostać, spaliło się. Teraz czekamy na nowe, ale chwilowo nie mamy gdzie się zatrzymać, więc musimy spać na klatce schodowej.
– Nie macie w ogóle nikogo? – zapytała moja mama.
– Nie przyjaźniłyśmy się z nikim, nawet z dziećmi z domu dziecka. Był jeden wujek Witek, pracował u nas w sierocińcu, dawał nam prezenty i słodycze, ale potem gdzieś zniknął. Miał się niedługo żenić, pewnie wyjechał razem z żoną.
Mama bardzo się martwiła, żebym bezdomnym siostrom nie stała się jakaś krzywda. Chciała załatwić u siebie w zakładzie, żeby sieroty miały dorywczą prace i miejsce do nocowania. Kiedy poszłam im to powiedzieć, już ich nie było. W kącie był tylko prezent w postaci pończochy i podziękowania.