Moja matka uważa, że nieważne czy dziecko płacze przez kolkę, czy ząbkowanie, mam nie zwracać na to uwagi, w przeciwnym razie wychowam niezaradnego życiowo człowieka.
Kiedy zaszłam w ciążę, byłam niezwykle szczęśliwa, ale wiedziałam, że przede mną wiele wyzwań – nie tylko macierzyńskich. Moja matka zawsze była wymagająca i kontrolująca. A odkąd urodziłam dziecko, stała się jeszcze bardziej natrętna. Każe mi postępować według jej zasad i nie pozwala na podejmowanie własnych decyzji. Nie wyobraża sobie, że chciałabym wychować dziecko lepiej niż ona.
Oczywiście, nie zgadzam się z nią, ale wciąż chcę, aby między nami panowała dobra relacja.
Ostatnio mój synek płakał przez całą noc, trochę gorączkował i leki nie pomagały. Zaczęłam nosić go na rękach i kołysać, aż usnął. Wtedy nie zwracałam uwagi na to, co mówi matka. Chciałam tylko, aby dziecko czuło się kochane i bezpieczne.
Nie sądziłam, że rano będzie to powodem ogromnej awantury. Moja mama zarzuciła mi, że jestem za słaba i za miękka, że powinnam twardszym tonem wychowywać swoje dziecko. Starałam się przekonać ją, że chcę, aby dziecko dorastało w miłości i szacunku, a nie w lęku i niepewności. Ona jednak w ogóle nie zwraca uwagi na to, co mówię. Boję się zostawiać z nią dziecko, a co jeśli będzie potrzebowało pomocy, a ona nic nie zrobi w myśl swoich zasad? Zazdroszczę koleżankom, które mają dobry kontakt ze swoimi rodzicami czy teściami. To naprawdę tak wiele ułatwia w życiu kobiety, a ja czuję, że mogę liczyć jedynie na siebie.
Chcę być jak najlepszym rodzicem, ale jednocześnie potrzebuję dobrej relacji z mamą. Mieszkam z nią, nie stać mnie na własne mieszkanie, a ojciec dziecka zniknął, gdy tylko usłyszał o ciąży. Naprawdę czuję się coraz bardziej przytłoczona i nie wiem, co zrobić.