Renata nie lubiła swojego zięcia, ale jedno jego zdanie zmieniło raz na zawsze relacje między nimi.

Renata i ja jesteśmy starymi przyjaciółmi jeszcze z czasów studiów. A potem życie rozrzuciło nas po Polsce – ja wyjechałam z  mężem, Renia została na miejscu i przez lata nie miałyśmy ze sobą kontaktu.

Dobrze, że teraz pojawił się internet i dzięki temu odnalazłam swoją przyjaciółkę. Zaczęliśmy do siebie pisać, a Renata opowiedziała mi historię swojego zięcia. Renata urodziła córkę, Anitę, ale jej mąż Jurek uciekł zaraz po porodzie. Renia samotnie wychowywała swoją córkę, dając z siebie wszystko, co najlepsze. Chciała, żeby młoda miała lepsze życie niż matka. Jej córka skończyła studia i zaczęła robić specjalizację w szpitalu. Zaraz potem znalazła sobie chłopaka, Marcina. Nie był zbyt przystojny, ale był bardzo prostym i miłym facetem. Renata na początku go nie lubiła. Co to za absztyfikant dla jej córki, i to bez matury?

 

Renata od razu stwierdziła, że Marcin nie pasuje do Anity. Nie chciała jednak ingerować w ich związek, mając nadzieję, że córka sama dojdzie do takich wniosków. Na jej nieszczęście, młodzi już miesiąc później zaklepali sobie termin w Urzędzie Stanu Cywilnego. Renata była wściekła, że jej córka postanowiła spędzić życie z jakimś prostaczkiem. Ale nawet po skromnym ślubie Renia nie traciła nadziei, że Anicie wkrótce znudzi się życie rodzinne.

Wesele było bardzo skromne, w domu Marcina. Renata nie przyszła na ślub, symulując chorobę.

Nie pytała o rodziców Marcina. Anita i zięć zaczęli coraz częściej odwiedzać Renatę. Córka zawsze jadała u niej mało, zwykle tylko herbatę i ciastka. Ale jej mąż miał dobry apetyt. Renata nie przejmowała się tym zanadto.

 

Karmiła zięcia czym się dało: wczorajszą zupą, rozgotowanym ryżem, suchym chlebem, starymi kotletami czy ziemniaczaną zapiekanką, której nikt inny by nie zjadł. Marcin zawsze wszystko zjadał do ostatniego okruszka i zawsze jej dziękował.

Bardzo dziękuję, było bardzo, bardzo smaczne!

Od samego początku Renia miała awersję do swojego zięcia. Aż pewnego wieczoru Renata oglądała telewizję, a Marcin kończył jeść w kuchni swoją porcję zapiekanki.

– Wow, mamo, to była najlepsza zapiekanka, jaką kiedykolwiek jadłem!

– Po co przesadzasz, w każdym szpitalu ci coś takiego zaserwują..

– Może, ale w naszym domu nie było takich rarytasów. W ogóle rzadko mieliśmy coś jadalnego.

Wtedy oczy Reni zrobiły się mokre, a jej serce się roztopiło. Nie mogła dłużej powstrzymywać łez, a płacząc, czuła się bardzo zawstydzona tym facetem.

Nie wiedziała dlaczego, ale nagle nabrała do niego dużo sympatii. A po tej rozmowie przygotowała dla Marcina zawsze to, co najlepsze.

Oceń artykuł
TwojaCena
Renata nie lubiła swojego zięcia, ale jedno jego zdanie zmieniło raz na zawsze relacje między nimi.