Nie zawsze można nazwać matką tę, która urodziła.

Dziecko, które ma zaledwie dziesięć lat, chodziło po bazarze, a potem namawiało prawie każdą osobę do zabrania swojego brata. Ludzie bali się dziecka w podartych ubraniach i wszystkiego w błocie, a nawet niemowlęcia, które nie miało nawet roku i było owinięte w podarty ręcznik.

– Dziewczyno, chcesz zabrać dziecko?

Chciałam iść na targ w weekend, bo uwielbiam jeść, dlatego potrzebowałam dużych zakupów. Stałam koło jednej kobiety i wybierałam między innymi pomidory i koperek, ale po chwili ktoś do mnie podszedł. Odwróciłam się, a mały chłopiec zapytał mnie: „Dziewczyno, chcesz zabrać dziecko?”

Mam trzydzieści dziewięć lat i nie mam męża. Zerwałam z narzeczonym, bo w ogóle nie chciałam mieć dzieci, wydawało mi się, że później odnajdę mojego mężczyznę.

Kilka lat później zdałam sobie jednak sprawę, że tak się nie stanie. W moim wieku trudno było starać się o nową rodzinę. Z czasem postanowiłam adoptować dziecko, a potem pojawił się ten chłopiec z takim pytaniem… Jakby Bóg go posłał.

Odłożyłam torbę warzyw, po czym odwróciłam się i spojrzałam na chłopca:

– Mogę zabrać! Czy możesz dać go nawet teraz?

– Oczywiście, że teraz mogę. Po prostu nie mam nawet jedzenia, żeby nakarmić dziecko. Od dawna nie mam jedzenia dla niemowląt, a on odmawia innego.

– Powiedz jak się nazywasz.

– Nazywam się Tadek, a to dziecko to Michał, jesteśmy braćmi. On nie ma nawet roku, żywi się wyłącznie pokarmem dla niemowląt, na przykład: kaszą manną, mlekiem czy puree ziemniaczanym. Możesz go zabrać, nie będzie to dużo kosztować.

– Mam do Ciebie pytanie, czy mama i tata będą źli, kiedy wezmę Twojego brata?

– Znam tylko matkę, a ojca nigdy nie widziałem. Mama wyszła z domu i nie wraca od tygodnia. Wydaje mi się, że moja mama będzie szczęśliwa, gdy oddam komuś młodszego brata. Ciągle go bije z powodu jego nocnych krzyków.

Niemal od razu pomyślałam, że rodzina tej dwójki nie jest zbyt zamożna. Postanowiłam działać, bo nie można tego tak po prostu zostawić. Uświadomiłam sobie, że to znak, dobrze, że mogłam adoptować dzieci, bo dokumenty już były przygotowane. Najpierw musiałam odnaleźć mamę. Jak można zostawić dwoje dzieci bez opieki na dłużej niż tydzień.

– Tadek, chodźmy Cię odwiedzić. Wydaje mi się, że Twoja matka wróciła do domu. Chcę go adoptować, ale do tego potrzebuję Twojej matki, aby na to pozwoliła.

– Możemy pójść, ale nie trzeba, nie będzie miała nic przeciwko – łzy zaczęły napływać do oczu chłopca.

– Dlaczego zacząłeś płakać, czy stało się coś złego?

– Boję się rozstać z moim młodszym bratem, jesteśmy razem jak dwie krople wody. Będę za nim bardzo tęsknić… Babcia, która mieszka piętro niżej, ciągle mówi o tym, że niedługo będziemy mieszkać w sierocińcu…

– Mogę Was oboje zabrać do siebie, jesteście braćmi i lepiej Was nie rozdzielać.

Myślałem, że zabierzesz tylko Michała, a ja tu zostanę, bo mam już dziesięć lat. 

– Mam nadzieję, że Twoja matka nie będzie miała nic przeciwko. Myślisz, że Twoja mama będzie za Tobą tęsknić?

– Nie będzie, wcale nie chcę z nią mieszkać pod jednym dachem, nawet w sierocińcu byłoby lepiej… Mama zawsze znika, a pojawia się tylko pijana, przeklina nas i bije, a z pożywienia ciągle mamy kaszę gryczaną i tyle… Czasami zaprasza przyjaciół do naszego domu, a Michał i ja jesteśmy na podwórku prawie do rana. A jeśli Ci przyjaciele tam zasną, to dopiero w południe mama pozwala wracać nam do domu – łzy płynęły mi same, gdy słuchałam tej historii.

Kiedy weszliśmy do domu, ich mama siedziała przy wejściu i paliła papierosa. Widać było, że dużo wczoraj piła. Zdałam sobie sprawę, że ze względu na alkohol jest gotowa na wszystko, nawet na sprzedaż swoich dzieci. Trzydzieści minut później w końcu wyjaśniłam jej, że muszę zabrać jej synów. A ona odpowiedziała:

Jeśli dasz tysiąc złotych za dzieci, to weź ich na zawsze!

– Dobrze, ale teraz chcę ich zabrać ze sobą na kilka dni, a pieniądze dostaniesz dopiero wtedy, gdy skompletujemy wszystkie dokumenty.

– Możesz ich wziąć, ale nie zapomnij o pieniądzach, w każdej chwili Cię znajdę!

Całą rozmowę nagrałam na dyktafon i od razu poszliśmy z dziećmi na policję. Pokazałam nagranie alkoholiczki, która jest gotowa sprzedać swoje dzieci. Została szybko pozbawiona praw rodzicielskich, a ja je adoptowałam. Kobiety z domu dziecka kazały mi nie dawać takiej sumy pieniędzy, ale zrobiłam po swojemu i zapłaciłam, by mieć zapewniony spokój. Dzięki takiej mamie jestem teraz opiekunką dwóch zdolnych chłopców i jestem szczęśliwa.

Oceń artykuł
TwojaCena
Nie zawsze można nazwać matką tę, która urodziła.