Czasem oglądam zdjęcia i wpisy moich przyjaciół na portalach społecznościowych i z całego serca im zazdroszczę. Zazdroszczę im tego, jak wspaniałe relacje tworzą ze swoimi kobietami. Chciałbym móc tak samo pochwalić się szczęściem moim i mojej żony, ale prawda jest taka, że tego szczęścia w ogóle nie ma.
Pracuję całymi dniami na prawie dwóch etatach. Rano w firmie wykończeniowej wnętrz, a wieczorami tworzę w swoim warsztacie drobne meble na zamówienie. Robię to wszystko, by zapewnić kiedyś moim dzieciom, jeżeli będę je miał, dobry start w życiu.
Czym w tym czasie zajmuje się moja żona? Cóż, moja żona jest prawdziwym leniem. Wiem, że to poważne oskarżenie, ale nie da się nazwać tego, co robi, inaczej. Godzinami leży na kanapie, wpatruje się w telefon i ogląda filmiki na najgłupsze tematy. Wstaje tylko po to, by odebrać jedzenie, które przywożą jej kurierzy i oczywiście po to, by wyjść do toalety. Nie chce dzielić się wspólnie obowiązkami, bo jest przekonana, że skoro zarabiam sporo, to powinienem zatrudnić kogoś, kto posprząta i ugotuje, a najlepiej byłoby, gdybym zorganizował dla niej codzienny catering.
Ostatnio odwiedziliśmy mojego przyjaciela. Jego żona upiekła pyszne ciasto i zrobiła smaczne sałatki. On przygotował grilla, a na koniec wieczoru sam zajął się sprzątaniem. Byłem pod wrażeniem ich współpracy i tego, jak wzajemnie sobie pomagają.
A kiedy zaprosiliśmy tydzień temu mojego brata z rodziną do nas, myślałem, że spłonę ze wstydu. Poprosiłem żonę, by zrobiła potrzebne zakupy, a ja obiecałem, że jak tylko wrócę z pracy, zajmę się przygotowaniem przekąsek. Nic z tego, musiałem zrobić wszystko sam, bo ona nawet nie zdołała mnie uprzedzić, że nie ma ochoty wyjść do sklepu.
Nie wytrzymałem i wyrzuciłem jej to, co myślę, ale niewiele się zmieniło. Moja żona stwierdziła, że wszystkiemu winien jestem ja. Nazwała mnie niewdzięcznikiem i zaczęła mówić, że nie doceniam tego, jak piękną mam żonę, a liczę jedynie na służącą.
Pewnie zastanawiacie się, dlaczego zakochałem się w takiej kobiecie… Cóż, kiedyś byliśmy niezwykle kochającą się parą. Każdy mówił, że łączy nas świetny związek i prawdziwe uczucia. Mogłem polegać na niej w pełni, miała swoje marzenia i plany, zawsze było jej pełno. Po ślubie zaczęliśmy starać się o dziecko, ale każde niepowodzenie rodziło tylko frustrację. Lekarz zasugerował, że przyczyną może być stresujący tryb życia, więc ustaliliśmy, że na pewien czas żona zrezygnuje z pracy i skupi się na swoich przyjemnościach i pasjach. Nie sądziłem, że jej jedynym celem stanie się bycie na bieżąco z trendami w mediach społecznościowych.
Nie wiem już co zmienić i jak przemówić do rozsądku żonie. Jeśli macie podobną historię, możecie się nią podzielić? Co mam robić dalej?