Moja mama poważnie zachorowała i tylko cud mógł ją uratować. Myślałam wtedy, że cud kupuje się w aptece

Nie pamiętam zbyt wiele ze swojego dzieciństwa, choć ta historia szczególnie jest bliska mojemu sercu. Kiedy byłam dzieckiem moja mama poważnie zachorowała. Nie pamiętam dokładnie szczegółów, ale mama przeszła udar mózgu, a później potrzebowała kosztownej rehabilitacji. Pewnego wieczoru usłyszałam rozmowę zrozpaczonego taty z dziadkami. Mówili o tym, że nie mają więcej pieniędzy na leczenie i mamę uratować może już tylko cud.

Pobiegłam wtedy do swojego pokoju i wyjęłam swoją skarbonkę, w której trzymałam wszystkie swoje oszczędności. Zbierałam pieniądze na wymarzony różowy rower, ale mama była w tej sytuacji ważniejsza. Wysypałam wszystkie monety na podłogę i dokładnie je policzyłam. Nazajutrz o świcie zamiast do szkoły skierowałam się do apteki. Drzwi były zamknięte, ale widziałam, że wewnątrz dyskutują dwaj mężczyźni w fartuchach, wiec zaczęłam uderzać w szybę małą piąstką.

– Czego chcesz, dziecko? – krzyknął aptekarz z zauważalną irytacją – Czy nie widzisz, że pracujemy, a apteka jeszcze jest zamknięta?!

Przepraszam, ale potrzebuje bardzo pilnie leku – odpowiedziałam. – Moja mama jest bardzo chora, musi dostać cud.

– Słucham? Cud? – zapytał zdziwiony aptekarz.

– Mój tata powiedział, że tylko cud pomoże mamie. Chciałabym wiedzieć, ile on kosztuje.

– Dziewczynko, przykro mi, ale nie sprzedajemy tutaj cudów, nie kupisz go w żadnej aptece.

Wtedy jednak do rozmowy wtrącił się drugi mężczyzna w białym fartuchu. Zawołał mnie i zapytał:

Jakiego cudu potrzebuje Twoja mama?

– Nie wiem – szlochałam. – Podsłuchałam tylko, że jest bardzo chora i potrzebuje rehabilitacji, ale tata i dziadkowie nie mają tyle pieniędzy, więc postanowiłam oddać swoje. Mam sto pięć złotych, to wszystko, co mam.

– Bardzo dobrze trafiłaś! – uśmiechnął się mężczyzna. – Właśnie tyle kosztuje u nas cud – wziął pieniądze i poprosił o zaprowadzenie go do mojej mamy.

Odwiedził nas i długo rozmawiał z tatą. Udało się znaleźć wolne miejsce w przychodni rehabilitacyjnej jego przyjaciela, wiec mama naprawdę otrzymała potrzebny cud.

Pamiętam też jak tata zapytał wtedy:

– Ile to będzie kosztować?

A ja teraz uśmiecham się. Wiem dokładnie, ile kosztował ten cud – sto pięć złotych i ogromną wiarę małej dziewczynki.

 

Oceń artykuł
TwojaCena
Moja mama poważnie zachorowała i tylko cud mógł ją uratować. Myślałam wtedy, że cud kupuje się w aptece